Bałakława
Historykom wojskowości znana przede wszystkim jako miejsce jednej z bardziej znanych bitew wojny krymskiej z 1854 roku, w czasie której miała miejsce słynna i tragiczna szarża Lekkiej Brygady, z powodu swojego położenia jest jednym z ciekawszych miejsc na wybrzeżu Krymu.
Miasto położone nad Morzem Czarnym w długiej zatoce oddzielonej od morza wąskim przesmykiem otoczonym wysokimi skałami w naturalny sposób było wykorzystywane przez żeglarzy jako bezpieczna przystań. Przypuszcza się, że miasto wspominane już było przez Homera w Odysei. Rzymianie pojawili się w tym miejscu w I lub II wieku n.e. W czasach genueńskiego panowania nad Krymem wejścia do zatoki strzegła twierdza Czembalo. Naturalne warunki portowe wykorzystano również w czasach ZSRR, gdy w tunelach wydrążonych w skalistym wybrzeżu wewnątrz zatoki ulokowano bazę radzieckich atomowych okrętów podwodnych, samo miasto zaś miało charakter zamkniętego garnizonu wojskowego, a wstęp na teren miejscowości mieli tylko stali mieszkańcy i wybrańcy za okazaniem specjalnej przepustki. Na moment gdy mieliśmy przyjemność odwiedzić Bałakławę znajdowała się elegancka marina użytkowana przez turystów odwiedzających Krym i żeglujących przy przybrzeżnych wodach półwyspu.
Zatem w tym wpisie odwiedzimy pozostałości twierdzy Czembalo, spojrzymy na Bałakławę z góry i zajrzymy do muzeum tajnej bazy radzieckich okrętów podwodnych. Zaczniemy jednak od przystani i nabrzeża.
Zapraszamy.
Krótszą chwilę łazimy po nabrzeżu zaglądając w różne zakamarki. Sporo tu tandetnych pamiątek, ale też z głodu czy pragnienia nikt nie umrze.
Bałakława do 1957 była samodzielnym miastem, obecnie stanowi część Sewastopola. Głównymi atrakcjami są wykute w skałach zatoki sztolnie, w których w czasach ZSRR mieściła się wspomniana już, a do której jeszcze wrócimy, baza okrętów podwodnych.
Tymczasem…
Z twierdzy Czembalo wybudowanej przez Genueńczyków na przełomie XIV i XV wieku nie pozostało zbyt wiele.
Trudy wspinaczki rekompensuje za to piękny widok na zatokę i miasto, ale też strome brzegi Morza Czarnego prezentują się fantastycznie.
Ścieżką biegnącą wzdłuż zbocza idziemy w kierunku pełnego morza. Dziwne to przejście z drutami kolczastymi, pośród których wypięta pani archeolog prezentuje swe wdzięki 😉
Majestatyczne pozostałości średniowiecznej twierdzy genueńskiej Czembalo wznoszą się na Przylądku Wschodnim, dominując nad wejściem do Zatoki Balaklava.
Czembalo zostało zdobyte przez Genueńczyków w latach 1340-1357.
Bitwa pod Bałakławą
Do twierdzy jeszcze wrócimy, wszak do niej zmierzamy 🙂
Ale krótko o osławionej szarży Lekkiej Brygady, która miała miejsce w czasie Wojny Krymskiej, podczas bitwy pod Bałakławą w październiku roku 1854. Otóż bitwa ta, rozegrała się między sprzymierzonymi siłami brytyjsko-francusko-tureckimi a wojskami rosyjskimi. Podczas bitwy główną rolę odegrała jazda obydwu stron. W sumie w jej trakcie doszło do czterech szarż kawaleryjskich, z których najsłynniejsza przeszła do historii pod nazwą „szarży Lekkiej Brygady”.
Zapewne skazana byłaby na zapomnienie, gdyby nie fakt, że konflikt ten był pierwszym, w którym armii towarzyszyli korespondenci wojenni. Dzięki nim, a także dzięki poecie Alfredowi Tennysonowi, autorowi wiersza opiewającego bohaterstwo kawalerzystów, szarża zyskała status brawurowej, aczkolwiek krwawej pomyłki wynikającej z niekompetencji przełożonych. Nie udało się ukryć przed opinią publiczną, że wbrew logice i sztuce wojennej kawalerzyści atakowali rosyjskie baterie, galopując w dolinie ostrzeliwanej z trzech stron. Po bitwie dowodzący różnych szczebli zrzucali na siebie wzajemnie odpowiedzialność za błędy, umywając ręce od masakry.
Tymczasem jesteśmy coraz to wyżej…
Wracamy do twierdzy i jej historii
Po założeniu nowej kolonii Genueńczycy wznieśli na szczycie klifu miasto św. Mikołaja. W czerwcu 1434 roku forteca zostaje zdobyta przez Księstwo Mangup (Feodoro), ale w czerwcu następnego roku eskadra genueńska pod dowództwem Carlo Lomellino zbliżyła się do Zatoki Balaklava i po zaciętej bitwie wyzwala Czembalo. Latem 1475 Turcy zdobywają kolonie genueńskie na Krymie, w tym Czembalo, nadając mu nową nazwę – Balykaya (Balaklava).
Twierdza ta znana jest również z tego, że zesłano tu zdetronizowanych chanów tatarskich z Bachczysaraju.
Jest również oddziałem rezerwatu narodowego. A my jesteśmy już jedną nogą na szczycie.
Z twierdzy Czembalo niewiele zostało, ale o tym już wspomnieliśmy.
Natomiast po wejściu na samą górę, o tym jak niewiele zostało mogliśmy się przekonać naocznie.
Z wieży widokowej w pobliży pierwszej wieży widać zatokę i Bałakławę. Dalej do drugiej i trzeciej wieży prowadzi stroma polna ścieżka. Można się nią wspinać tylko przy suchej pogodzie, w przeciwnym razie będzie bardzo ślisko. Powód – glina i piarg.
Ale to z trzeciej wieży, czyli na szczycie Krepostnaya, można podziwiać wspaniałe widoki na Capes Aya (na wschodzie) i Fiolent (na zachodzie), a także bezkresne błękitne morze.
Na tym możemy zakończyć pierwszą część wpisu, a dla zainteresowanych militariami część druga poniżej 🙂
Bo to co bardzo przyciąga, choć obecnie trzeba napisać w czasie przeszłym – przyciągało turystów, to tajna baza radzieckich łodzi podwodnych
Korytarze bazy wydrążono w skale, w zboczu góry schodzącej do zatoki. Miejsce wybrano bardzo starannie, a zajął się tym bliski współpracownik Józefa Stalina, Ławrientij Beria. Bałakława nadawała się idealnie. Chodziło o to, by instalacje bazy były jak najlepiej zabezpieczone przed samolotami szpiegowskimi. Wydrążenie korytarzy głęboko w górze chroniło je także do pewnego stopnia przed bombardowaniem…
Plany budowy tajnej bazy okrętów podwodnych w tym miejscu zatwierdził sam Józef Stalin, tuż przed swoją śmiercią w 1953 roku.
Wykuta w skałach baza w Bałakławie na Krymie przez lata służyła Flocie Czarnomorskiej. Dzięki niej Sowieci panowali nad Morzem Czarnym i tutaj też składowali atomowy arsenał.
Od roku 1957 Bałakławy próżno było szukać na rosyjskich i ukraińskich mapach.
Bałakława oficjalnie przestała istnieć…
Bazę budowano przez 10 lat. W realizację projektu zaangażowano najlepszych rosyjskich inżynierów, sprawdzonych budowniczych moskiewskiego metra.
Wewnątrz znalazł się suchy dok oraz sześć kanałów, w których stacjonowały okręty podwodne. W trakcie budowy wykuto i usunięto 120 tysięcy ton skał. Aby zachować przedsięwzięcie w głębokiej tajemnicy, wywożono je w nocy barką na pełne morze…
Baza została tak zaprojektowana, by przetrwać uderzenie atomowe o sile 100 kiloton trotylu.
To sześć razy więcej niż wyniosła eksplozja bomby atomowej w Hiroszimie. Następnie stąd miał wyjść nuklearny kontratak. Dlatego w bazie przechowywano również część arsenału radzieckiej broni atomowej…
Dostępu do wnętrza bazy bronią ważące 150 ton ciężkie wrota, które również miały stanowić zabezpieczenie przed atakiem nuklearnym.
Nie jest żadną tajemnicą, że celem uderzenia odwetowego wyprowadzonego z bazy na Krymie miałyby być Stany Zjednoczone.
Bałakława należała do 11 Dywizji Okrętów Podwodnych.
Do czasu aneksji Krymu przez Rosję była jedną z największych atrakcji Sewastopola. Niewiele jednak brakowało, by została zupełnie zrujnowana.
Rosjanie opuścili bazę w 1993 roku, gdy formalnie przestała być potrzebna.
Bałakława, wówczas już dzielnica Sewastopola, zaczęła przyciągać turystów i poszukiwaczy przygód swoją nową zimnowojenną atrakcją.
Bałakława niszczała przez siedem lat.
Instalacje elektryczne i metalowe kradli złomiarze, usunięto większość pozostałości po Amii Czerwonej. Choć na Krymie wciąż stacjonowała rosyjska Flota Czarnomorska, Rosjanie nie byli zainteresowani wykorzystywaniem korytarzy do celów wojskowych. Dopiero w 2000 roku baza formalnie trafiła w ręce ukraińskiej armii.
W roku 2002 roku Ukraina zdecydowała o zamienieniu starej bazy w muzeum ukraińskich sił zbrojnych.
Wyremontowano korytarze, urządzono w nich wystawy, na których można było zobaczyć okręty podwodne i dowiedzieć się, jak w czasach zimnej wojny miały wyglądać walki na morzu.
Dalszy los muzeum ukraińskiej floty po zajęciu Krymu przez Rosjan stoi pod znakiem zapytania.
Nie wiadomo, czy znajdą się pieniądze a dalsze utrzymanie tego niezwykłego reliktu zimnej wojny. Niewykluczone więc, że wkrótce baza w Bałakławie znów zacznie obracać się w ruinę, o ile już nie popadła…
Jeśli masz ochotę na wirtualną małą czarną, to zamawiając ją będzie nam niezmiernie miło, a Ty docenisz nasz trud włożony w prowadzenie bloga.
A jeśli podobał Ci się ten wpis, to zapraszamy do wsparcia naszego bloga poprzez polubienie naszego facebooka. Będzie to dla nas sygnał, iż wykonujemy dobrą i wartościową pracę 🙂
A.D.2013