Kórnik
Czy i Ciebie kiedykolwiek zastanawiało, dlaczego Kórnik pisane jest, można by rzec niepoprawnie, przez ”ó”?
Otóż wersji pochodzenia nazwy jest kilka. Oto kilka z nich; od kory, jako że ludność trudniła się hodowlą drobiu to od pomieszczenia dla kur, od ptactwa wodnego nazywanego kurami, jak też od chaty, czyli kurnej chaty.
Co ciekawe, miasto w dawniejszej pisowni pisane było Kurnik, a dopiero od roku 1921 zmieniło się na Kórnik. I chyba najbliższa prawdy wersja pochodzenia to taka, iż Kórnik pisane przez „ó” zawdzięcza swoją pisownię XIX-wiecznemu właścicielowi miasta – Tytusowi Działyńskiemu. Przez zmianę pisowni z „u” na „ó” chciał zapobiec germanizacji nazwy.
Skoro mamy najważniejszą kwestię wyjaśnioną, to zapraszamy do Cię do galerii.
Oczywiście Kórnik słynie z pięknego Arboretum, w którym znajduje się równie piękny zamek, ale rzućmy najpierw okiem na niewielką zabudowę miasteczka.
Początki Kórnika to lata 1425 – 1435, a pierwszym właścicielem był Mikołaj z Górki, który również zawarł umowę o ukończenie budowy zamku.
Dość dobrze radzili sobie w Kórniku Żydzi, którzy założyli tu w XVI wieku gminę żydowską. Oni też mieli swój wkład i znaczny udział w rozwoju miejscowości. Wybudowali między innymi drewnianą bożnicę, a także cmentarz.
Gdy umiera ostatni z Górków, majątek przejmują w 1592 roku Czarnkowscy, następnie Grudzińscy. Niecałe sto lat później, bo w roku 1676 kórnicki majątek przechodzi w ręce rodziny Działyńskich, którzy będąc właścicielami Kórnika przez niemal 300 lat mocno przyczyniali się do rozwoju miasteczka.
Pod koniec XVIII wieku w w Kórniku prężnie rozwijało się rzemiosło, około jednej czwartej mieszkańców trudniło się rolnictwem. Powstawały młyny, gorzelnie i browary. Miasto otrzymało również przywileje na jarmarki. Za czasów Teofili z Działyńskich powstały przy Zamku dwie oficyny, a kórnicka kolegiata została przebudowana. Od 1826 roku właścicielem dóbr kórnickich był Tytus Działyński, założyciel biblioteki i arboretum. Przebudował on Zamek w stylu neogotyckim i zapełnił go pamiątkami narodowymi. Po śmierci Tytusa opiekę nad parkiem i biblioteką przejął jego syn Jan. Pod koniec XIX wieku dobra kórnickie po śmierci Jana przejął jego siostrzeniec — Władysław Zamoyski.
Nowy właściciel zajmował się głównie przeciwdziałaniem germanizacji i obroną polskiej własności ziemskiej w Wielkim Księstwie Poznańskim, a także w Galicji.
W czasie I wojny światowej działalność Biblioteki Kórnickiej została ograniczona, a Zamoyski zmuszony został spędzić większą część życia we Francji. Gdy wrócił do kraju, tuż przed śmiercią przekazał dobra kórnickie narodowi polskiemu.
Kościół pw. Wszystkich Świętych
Warto o nim wspomnieć, a przy okazji pobytu w Kórniku warto też zajrzeć do tej świątyni. Kościół został wzniesiony w 1437 roku, natomiast aktualny jego wygląd jest efektem odbudowy, która miała miejsce w latach 1836-1837 po wielkim pożarze Kórnika. Wnętrze neogotyckiej świątyni oświetlają duże ostrołukowe okna ozdobione witrażami z pracowni św. Wojciecha w Poznaniu. Wschodnią ścianę wypełnia barokowy ołtarz główny zwieńczony figurą św. Michała Archanioła, a w centralnej części ołtarza obraz Wszystkich Świętych.
W historię świątyni wpisują się rody Górków, Czarnkowskich oraz zasłużonych dla historii i kultury Polski właścicieli Kórnika z rodu Działyńskich i Zamoyskich, dlatego też kościół wraz z nekropolią właścicieli oraz zespół zamkowo-parkowy od 15 czerwca 2011 roku został uznany za Pomnik Historii.
Arboretum i Zamek
Po krótkim zapoznaniu się z małym i całkiem sympatycznym Kórnikiem przyszedł czas na to, z czego Kórnik najbardziej słynie.
Idziemy do arboretum, na terenie którego znajduje się osławiony zamek.
Wejścia pilnuje sam Pan Działyński, jego pies, oraz dzik, który pewnie przeżył polowanie. Ot, taka nowa legenda 😉
Uiszczamy bilet wstępu i zaczynamy nasz spacer po przyzamkowym parku, zwanym arboretum i zajmującym całkiem sporą powierzchnię, bo aż 30 ha.
Byliśmy wiosną, a konkretnie w wielkanocny poniedziałek i trzeba przyznać, że budząca się do życia przyroda, a w zasadzie gotowa do pełnego rozkwitu pobudzała nasze zmysły i dawał porządnego kopa do aktywnego życia!
Całe to barwne widowisko rozpoczyna się w marcu kwitnieniem łanów śnieżyc, później niebieskich cebulic oraz zawilców. Już w połowie kwietnia zaczynają kwitnąć magnolie, krzewy i drzewa o wyjątkowo dużych kwiatach. W tym okresie również wiele innych roślin pochodzących z różnych zakątków globu rozpoczyna kwitnienie, wiosną można więc podziwiać kwitnące derenie, wiśnie, jabłonie ozdobne, ośnieże, obiele, dawidie, kielichowce, fotergille i wiele innych.
W połowie maja rozpoczyna się kwitnienie lilaków. To czas, kiedy można zwiedzać na ogół niedostępną tzw. „Nową” część Arboretum, bo właśnie jest najwięcej kwitnących krzewów – jest to jedna z największych kolekcji lilaków w Polsce. Lilaki, potocznie nazywane bzami, zna prawie każdy, jednak kolekcja licząca ponad 170 odmian zachwyca nawet stałych bywalców zarówno widokiem, jak i zapachem. Swoją odsłonę mają tu również kwitnące różaneczniki i azalie.
Arboretum jest obiektem naukowym.
Już w roku 1933 powstała tu pierwsza placówka naukowa, która dała początek istnieniu Instytutu Dendrologii Polskiej Akademii Nauk w Kórniku. Arboretum posiada również status ogrodu botanicznego i jest doskonałym obiektem badań z zakresu drzewoznawstwa zarówno dla badaczy pracujących w Instytucie, jak i w innych jednostkach naukowych. Tu również często odbywają się zajęcia z dendrologii dla studentów.
Arboretum w Kórniku jest najstarszą i jedną z bogatszych w kraju kolekcji roślin drzewiastych, obecnie liczy około 3000 roślin.
Historia kolekcji rozpoczęła się w roku 1826, kiedy nowy właściciel Kórnika hrabia Tytus Działyński zaczął przebudowę ogrodów przyzamkowych. Zmienił istniejący tu za czasów Białej Damy – Teofili Szołderskiej-Potulickiej ogród barokowy w ogród o charakterze krajobrazowym, park angielski o swobodnym, naturalnym układzie grup drzew i alei oraz rozpoczął tworzenie kolekcji różnych gatunków i odmian drzew i krzewów. Dzieło ojca kontynuował jego syn hrabia Jan Działyński, a ostatni z właścicieli Kórnika hrabia Władysław Zamoyski ofiarował majątek wraz z ogrodami kórnickimi narodowi polskiemu tworząc Fundację Zakłady Kórnickie.
I tak w pięknych okolicznościach przyrody docieramy do zamku.
Samo określenie zamek bywa często sporne, z tego względu, iż architektura wybudowanej posiadłości nijak ma się do tytułowego zamku, a z wyglądu przypomina bardziej pałacową rezydencję, której nie brakuje ozdobnych elementów takich jak strzeliste wieżyczki, a delikatne dekoracje czy monumentalne łuki inspirowane sztuką orientu i neogotyku tylko oddalają nas od przysłowiowego zamku. Nigdzie też nie znajdziesz tu murów obronnych czy też choćby jednego bastionu. A jednak budowla powstała na miejscu zamku pochodzącego z epoki późnego średniowiecza, natomiast wyspa, na której wznosi się zamek otoczona jest przez niewielką fosę.
Zamek daje się się poznać w 1426 roku, a pierwszymi właścicielami byli członkowie rodu Górków, rodziny magnatów pochodzących z Wielkopolski. W kolejnych latach to już oczywiście klasyka, gdyż posiadłość przechodziła z rąk do rąk, zmieniając swoich właścicieli.
Gdy w 1592 roku umiera się najważniejszemu z rodu – Stanisławowi Górce, posiadłość kupuje rodzina Czarnkowskich, by kilka lat później – 1610, właścicielami zostali Grudzińscy. Ostatecznie od roku 1676 zamek należał do rodu Działyńskich, którzy tu naprawdę kawał dobrej roboty zrobili, a i kawał historii po sobie zostawili.
I tak na ten przykład szczególnie zasłużyła się jedna z członkiń rodziny – Teofila Potulicka, która łącząc siły z Tytusem odmieniła zewnętrzny wygląd budowli i też dzięki niej powstał otaczający rezydencję ogród francuski. Na marginesie, postać damy Teofili to wciąż żywa legenda na terenie zamku, a to za sprawą pędzla Antoina Pesne, który uwiecznił na jednym ze swoich obrazów, na którym kobieta występuje w długiej, białej sukni. To właśnie to dzieło miało wielki udział w wykreowaniu legendy o Białej Damie zamieszkującej kórnicki zamek.
Mówi się, że na moment przed północą Teofila znika z obrazu, a jej biała postać przemieszcza się po tarasie zamkowym. Dokładnie o północy pojawia się tam również rycerz na czarnym koniu, który zabiera kobietę na przejażdżkę. Do rana i pierwszego piania koguta krążą obydwoje po terenie zamku i parkowych alejkach, a następnie rozstają się i każde z nich wraca do swojego miejsca – rycerz w nieznane, a Biała Dama Kórnik na płótno wiszące w Sali Jadalnej. Udowadnianiem prawdziwości tej historii zajmują się oprowadzający turystów przewodnicy, którzy chętnie pokazują znajdujące się tuż pod obrazem ślady po damskich obcasach odbite w zamkowych posadzkach.
Działyńscy
Już trochę o nich napisaliśmy, ale tak na koniec podsumujmy sobie kilka postaci tej rodziny, bo zasłużyli się i dla Polski i dla Kórnika bardzo!
Tytus Działyński i jego syn Jan. Tytus, uczestnik powstania listopadowego oraz wielki patriota nie czekał na wezwanie by stawić się do walki, tylko jako jeden z pierwszych dał przykład i zgłosił się powstańczej armii. Po przegranej nie poddał się i innymi możliwymi sposobami walczył o przyszłość Polski.
Za to zaangażowanie jego majątek został zarekwirowany przez Prusaków, jednak kilka lat później udało mu się odzyskać stratę. I całe szczęście, bo pomimo ustawicznego gnębienia go przez Prusaków, on nie ustawał, kolekcjonował rękopisy i militaria, inwestował w rozwój polskiego rzemiosła, ale też współtworzył Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk.
To właśnie dzięki jego uporowi i jego zainteresowaniom kolekcjonerskim powstała tak imponująca kolekcja, nad którą obecnie pieczę sprawuje Polska Akademia Nauk. Tytus wraz z Teofilią również zlecił przebudowę zamku do formy, którą dzisiaj możemy podziwiać.
Wspomniany syn, Jan Działyński kontynuował dzieło ojca.
Natomiast kolejny właściciel Władysław Zamoyski, pozostawił po sobie testament, w którym przekazał wszystkie zbiory oraz budynek społeczeństwu polskiemu.
Na koniec jeszcze zaznaczmy, że podczas II wojny światowej zamek w zasadzie nie ucierpiał, ale część artefaktów czy dzieł sztuki naziści wywieźli i przynajmniej na dzień dzisiejszy na swoje miejsce jeszcze nie powróciły.
Zamek można zwiedzać również w środku, natomiast my tego szczęścia nie mieliśmy, pewnie dlatego, iż był to poniedziałek, a w poniedziałki wnętrza są niedostępne. A że był to dodatkowo poniedziałek wielkanocny…
Wychodząc poza zamek, warto zwrócić uwagę na zabudowania znajdujące się w bezpośrednim sąsiedztwie zamku i arboretum.
Jako, że miasteczko położone jest nad Jeziorem Kórnickim, to grzechem byłoby nie wybrać się na krótki spacerek nad jezioro.
Zatem gdy już pozwiedzasz zamek i ochłoniesz po arboretum, wybierz się jeszcze nad jezioro. Widać, że dofinansowanie na marne nie poszło a infrastruktura prowadząca do jeziora tylko zachęca do spacerów.
Jednym zdaniem – Do Kórnika warto się wybrać!!!
Dziękujemy, że zechciałeś/aś odwiedzić naszą galerię. Zachęcamy Cię również do innych naszych wpisów.
Jeśli masz ochotę na wirtualną małą czarną, to zamawiając ją będzie nam niezmiernie miło, a Ty docenisz nasz trud włożony w prowadzenie bloga.
A jeśli podobał Ci się ten wpis, to zapraszamy do wsparcia naszego bloga poprzez polubienie naszego facebooka. Będzie to dla nas sygnał, iż wykonujemy dobrą i wartościową pracę🙂
A.D.2019