Mostar




Mocno dotknięty wojną lat 90-tych, dzisiaj przyciąga rzesze turystów. Rzec można, że aż za duże są te rzesze. O Mostarze mówi się, że jest jednym z najpiękniejszych miast maleńkiej Bośni i Hercegowiny, a to co przyciąga najbardziej to kamienny most, nazywany obecnie Nowym Starym Mostem. Nowym, bo stary został zburzony podczas wojny.
W Mostarze mieliśmy przyjemność być dwa razy. I za pierwszym razem, a było to kilkanaście lat temu, podobało nam się bardziej. Ale do tematu wrócimy.
Tymczasem do Mostaru docieramy z Parku Blidinje , z którego wybraliśmy sobie dość wymagającą drogę…
Ale za to jakże urokliwą 🙂



Gdy dotarliśmy na miejsce, znalezienie noclegu graniczyło z cudem. Jeden wielki korek i ogromna ludzka dżungla. A chcieliśmy tylko naszym chłopakom pokazać piękny Mostar. 
W którymś momencie byliśmy już tak w…..rwieni, iż zapadła rodzinna decyzja, że możemy sobie ten Mostar odpuścić. I tak w zasadzie będąc już w odwrocie, krążąc między uliczkami, przy budynku pamiętającym jeszcze ostrzał artyleryjski ostatniej wojny, zwolniło się niespodziewanie miejsce, a pan w zielonej odblaskowej kamizelce zamaszystym ruchem wskazał nam wolne miejsce. Jego ruch był tak zamaszysty, że gdyby miał większą dłoń, to może i by nas przesunął i ustawił na wolnym miejscu 😉
I tym oto sposobem chcąc, ale w trakcie chcenia nie chcąc, wylądowaliśmy w Mostarze i ruszyliśmy na zwiedzanie. I co gorsze, chcieliśmy zrobić to jak najszybciej.
Nasza Ikona Bośni przestała być w tym dniu ikoną…



Zanim przejdziemy do piękniejszej strony Mostaru, to gwoli wyjaśnienia o co chodzi z tą Ikoną Bośni.
Gdy po raz pierwszy zawitaliśmy do Mostaru, czuliśmy coś niesamowitego, niecodziennego, nieeuropejskiego, czuliśmy tę inność, czuliśmy ducha orientu, można by rzec, że czuliśmy się tak jak w baśniach z 1001 nocy. Że wystarczy potrzeć lampę i wyskoczy z niej Dżin, który przyniesie zmrożoną butelkę porządnej bałkańskiej rakiji. To pierwsze spotkanie z Mostarem było tak bardzo ekscytujące i tak głęboko zapadło nam w pamięć, iż postanowiliśmy wówczas, że kiedyś przyjedziemy tu raz jeszcze, ale z naszymi dziećmi – by poczuły to coś…
Ktoś, lub nawet wielu z Was powie, że dzisiejszy Mostar to piękne uliczki, stragany z pamiątkami, liczne knajpki i most – symbol miasta.
No właśnie. A my powiemy inaczej;
Dzisiejszy Mostar to uliczki przepełnione straganami w większości z byle jakimi pamiątkami. Jeden wielki SHOPPING. Reszta się zgadza. Lecz obserwując turystów w Mostarze, jak też i w wielu tego typu miejscach, dochodzimy do wniosku, że większość z nich w ogóle nie skupia się na zabytkach czy też tym co dane miejsce ma do zaoferowania, tylko tak naprawdę łazi bez celu nie wiedząc co z sobą począć i robi sobie selfiaczki na insta.
Większość turystów zanurzona jest w tandetnych produktach na straganach, a most traktują jak zwykłą kładkę dla pieszych. No… przystaną na chwilę dla skoczków, którzy z mostu skaczą, lecz za darmo tego nie robią. Najpierw zbierają pieniążki by taki skok wykonać. I wiecie co? Na straganie taki turysta potrafi krocie wydać, ale do kapelusza jak już euracza ma wrzucić to hoho. Najlepiej niech ktoś wrzuci, a ja stanę z boczku i tak zobaczę… Mostar przez taką turystykę bardzo stracił w naszych oczach, bo tak naprawdę nawet na piękne uliczki starego miasta nie można popatrzeć, bo albo stragany, albo ocean ludzi…
To oczywiście nasze zdanie, lecz jeśli lubisz w takich warunkach zwiedzać, to Mostar jest oczywiście dla Ciebie. Nam, a co smutniejsze – naszym dzieciom, nie odpowiada i raczej już więcej do Mostaru nie zajedziemy, choć pięknym miejscem niewątpliwie na mapie świata jest.
A wystarczy dosłownie kilkanaście km obok zajechać do – na przykład Pocitelji, które stoi puste, a swą urodą absolutnie nie odbiega od Mostaru. Choć obawy mamy takie, że i tam niedługo będzie taki sam shopping.
Ale chodźmy już na ten Nowy Stary Most i rzućmy z niego okiem na pięknie położony Mostar.



Stary Most

Jest największą atrakcją turystyczną Mostaru. Obfotografowany chyba ze wszystkich możliwych stron jest wizytówką na wszystkich pocztówkach, folderach, ulotkach i na wszystkim co tylko możliwe.
Ukończony przez Turków w 1566 z 456 bloków skalnych, zwanych tenelija most nad Neretwą, służył przede wszystkim mieszkańcom miasta.
Nazwa wzięła się od słowa ”mostari”, która oznacza strażników mostu. To właśnie strażnicy decydowali, kto przez most przejedzie i przy okazji pobierali opłatę za przejazd. Przypuszczalnie była to niezła fucha, bo przecież przez most przez setki lat ciągnęły wozy kupców, sami kupcy jak i mieszkańcy Mostaru.
9 listopada 1993 roku – podczas wojny bośniackiej most zostaje zniszczony i runie do Neretwy…



Tą porządną osmańską konstrukcję pokonało 60 salw z chorwackich czołgów…
Rok 2004 – most ponownie połączył dwa rozdarte wojną brzegi Neretwy dzięki wysiłkom kilku państw europejskich, Banku Światowego oraz UNESCO. Konstrukcja mostu została odbudowana z oryginalnych części, jak też i oryginalną metodą.
Odbudowano go tak, jak powstawał kilka wieków wcześniej. Ku pamięci wyryto napis REMEMBER 1993. O przeszłości przypominają kamienie leżące nad brzegiem Neretwy pod mostem. To stare części konstrukcji, które do odbudowy nie zostały wykorzystane.
Osłaniają go dwie wieże – Helebija od północnego wschodu, oraz Tara od południowego zachodu. Nazywane są strażniczkami mostu, czyli jak słusznie pamiętasz – mostari. Most bez wątpienia stanowił jedno z największych dzieł architektonicznych swoich czasów, a zaprojektował go  ottomański architekt Mimar Hajrudin na zamówienie Sulejmana Wspaniałego. W chwili ukończenia budowy był to najszerszy skonstruowany przez człowieka łuk na świecie. Do dzisiaj techniczne szczegóły jego budowy pozostają tajemnicą. Nie wiadomo, jak wzniesiono rusztowanie, w jaki sposób transportowano kamienie z jednego brzegu na drugi, czy też jak udawało się utrzymać rusztowanie przez dziewięć lat budowy.
Tak jak kiedyś most ma 4 metry szerokości, niecałe 30 metrów długości i wznosi się 24 metry nad poziomem wody.



Skoki z mostu

Miejscowi od wieków skaczą z niego do rzeki Neretwy, żeby udowodnić jacy są odważni i sprawni. Pierwszy odnotowany w dokumentach skok wykonano w 1664 roku. Ale dopiero w roku 1968 po raz pierwszy odbył się oficjalny konkurs, który od tego czasu jest organizowany każdego lata. 
Tak jak most, tak i skoki do rzeki to naprawdę nie lada atrakcja i przede wszystkim podziw dla skoczków. Codziennie ustawiają się na nim śmiałkowie, którzy po zebraniu odpowiedniej sumy od turystów, skaczą z wysokości 24 metrów wprost do rzeki Neretwy. To naprawdę robi wrażenie. Gdybyś natomiast chciał/a również być tak odważnym i również skoczyć, to niestety nie możesz. Musisz mieć specjalne pozwolenia i patenty. 
Lokalna tradycja mówi, że 16-latkowie muszą skoczyć z Mostu, inaczej ich życie będzie kompletną porażką. Dzisiaj skaczący z mostu to nie tylko profesjonaliści ale i amatorzy, co niestety niesie ze sobą sporą ilość kontuzji a nawet i śmierci.



Meczet Koski Mehmed Pasha

Z meczetu są niepowtarzalne widoki na Mostar, jak i na okolicę, ale to pamiętamy z naszej pierwszej wizyty kiedy wejście na minaret kosztowało dosłownie grosze. Obecnie to koszt ponad 30 zł, co przy nerwie jaki mieliśmy i x 4 osoby skutecznie powstrzymało dłoń zmierzającą już do portfela. Natomiast samo wejście na minaret jest już niewątpliwą atrakcją i jeśli nie masz węża w kieszeni, to skorzystaj z tej atrakcji będąc w Mostarze. Widoki powinny wynagrodzić poniesioną numizmatyczną stratę. 
Sam meczet walk podczas ostatniej wojny nie przetrwał i został odbudowany, ale jest wierną konstrukcją świątyni powstałej w 1618 roku!
Zatem meczet w roli głównej z mostu widziany;



Jest w Mostarze jeszcze kilka punktów wartych odwiedzenia takich jak Križ na Humu, czyli punkt widokowy, wrażenie robi spacer ulicą Hrvatskich Branitjelja, wzdłuż której biegła linia frontu. Znajdziesz tu wciąż kikuty wypalonych i ostrzelanych domów, ale również warto znaleźć Kriva Ćuprija czyli Krzywy Most, który jest najstarszym mostem w Mostarze. Konstrukcja powstała w 1558 roku, czyli jest o 8 lat starsza od najbardziej znanego mostu. Nie zabrakło w Mostarze również Bišćevića kuća czyli domu Bišćeviciów. To dość niepozorne muzeum, które jest oryginalnym domem z czasów osmańskich.
Zatem Mostar jest jak najbardziej wspaniałą perłą Bałkan z wielką historią w tle i do odwiedzin tej perły mocno zachęcamy. Ale rozsądek podpowiada, że jeśli masz tylko taką możliwość, to zrób to po sezonie. Wtedy Mostar będzie dla Ciebie, a nie Ty dla Mostaru.
Tymczasem rzućmy okiem na shopping 😉



Fajnie też zanurzyć się w jakiejś klimatycznej knajpce, gdzie na hasło rakija zostaniesz na pewno dobrze i smacznie obsłużony 🙂



Za przybycie dziękujemy i do innych naszych wpisów serdecznie zapraszamy 🙂


Bośnia i Hercegowina - Mostar


 



Jeśli podobał Ci się ten wpis i uważasz, że wniósł realną wartość do odwiedzin tego miejsca, to zapraszamy do wsparcia naszego bloga i polubienia naszego facebookaBędzie to dla nas sygnał, iż wykonujemy dobrą i przydatną pracę 🙂

 

A.D.2017

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Przewiń na górę