Niedzica
Zeszłoroczny, jesienny wypad w Pieniny miał nam przynieść niezapomniane wrażenia. No i przyniósł. To już nasze trzecie podejście w te rejony, a już na pewno trzecie odwiedziny zamku w Niedzicy. I te niezapomniane wrażenie jest takie, że za każdym razem spotyka nas tu deszcz. I tak samo było tym razem. Po prostu lało! Lecz cóż było począć – widocznie taki nasz los. Ubraliśmy się najcieplej jak to możliwe do panujących warunków i poszliśmy zwiedzać zamek i towarzyszącą mu zaporę. Jak już się jedzie taki kawał drogi, to nie po to, by siedzieć w pokoju, prawda? Zatem tym razem zapraszamy do deszczowej Niedzicy i z przykrością informujemy, że po raz kolejny nie zobaczyliśmy zamku na tle gór. No ale… nie można mieć wszystkiego.
Krótko o historii
W I połowie XIV wieku zostaje wzniesiony zamek Dunajec przez Kokosza Berzewiczego. Jego zadanie to obrona północnej granicy Węgier, czyli strzec traktu handlowego łączącego Węgry z Polską. W rękach węgierskich rodów pozostawał do 1945 roku, choć po I wojnie światowej został włączony w granice Polski. Oczywiście na przestrzeni tylu stuleci zamek był wielokrotnie modyfikowany, natomiast po ostatniej wojnie jak się możecie domyślać, zamek to kompletna ruina. Na szczęście Ministerstwo Kultury i Sztuki w 1950 roku przekazało zamek w użytkowanie Stowarzyszeniu Historyków Sztuki, które nadal użytkuje obiekt i jednocześnie się nim opiekuje. Ostatnimi właścicielami zamku była węgierska rodzina Salamonów, a w chwili obecnej na zamku mieści się muzeum oraz pokoje gościnne.
No to bilecik i… na zamek!
Malowniczy zameczek leży na stromej skale, tuż nad jeziorem Czorsztyńskim.
Przy wejściu otrzymacie mapkę/plan do zwiedzania zamku. Trzeba się poruszać zgodnie z numeracją umieszczoną na tejże mapce. Część dziedzińca, z którego przechodzi się do wnętrza zamku i komnat, jest wyłączona ze zwiedzania. W zamku możecie zobaczyć między innymi kazamaty, czyli pomieszczenia wykorzystywane jako magazyny na żywność, a w późniejszych czasach jako lochy więzienne dla złoczyńców. Tuż obok znajduje się izba tortur, i to co ciekawe, to wykorzystane w niej dyby i narzędzia są rekwizytami z serialu „Janosik”. I oczywiście jak prawie w każdym zamku dojrzycie ukryte wyjście poza mury zamku. Pełniło ono drogę ewakuacyjną mieszkańców twierdzy z XV wieku.
Wnętrza zamku górnego i średniego adaptowano na cele muzealne z zachowaniem historycznego układu i charakteru obiektu. Muzeum rozpoczęło działalność w 1963 roku. Zbiory znajdujące się w obrębie ekspozycji gromadzono pod kątem urządzenia wnętrz zamkowych takich jak min.: więzienie z izbą tortur, izby żupana spiskiego, sypialni żupana, izby straży czy też komnat mieszkalnych ostatnich właścicieli zamku-rodziny Salamonów. W salach historycznych zgromadzone zostały obiekty pochodzące z prowadzonych na zamku prac archeologicznych oraz stare fotografie.
Na zamku znajdują się również dwa tarasy widokowe, z których możecie podziwiać zarówno okoliczne Jezioro Czorsztyńskie, zaporę, ale też można bardziej szczegółowo przyjrzeć się samej budowli, oraz popatrzeć na nią z góry. Nam z tym podziwianiem troszkę nie pykło, ale lepsze to niż nic 🙂
Aby tak monotonnie nie było, że same zdjęcia lecą, to przytoczymy tu krótką legendę związaną ze studnią znajdującą się na dziedzińcu zamku. A legenda owa mówi o księżniczce Brunhildzie.
Zgodnie z tą legendą, dawno temu, na zamku w Niedzicy żyli młodzi małżonkowie – księżniczka Brunhilda i książę Bolesław. Księżniczka, przyzwyczajona do wystawnego życia w pałacu, szybko jednak znudziła się odludną warownią i zapragnęła wrócić do światowych uciech. Swoimi żalami męczyła męża. Książę Bolesław znużony i zdenerwowany utyskiwaniami żony w przypływie gniewu wypchnął ją przez okno. Brunhilda wpadła do studni położonej na dziedzińcu. Książę szybko zrozumiał co zrobił i wpadł w rozpacz. Od tego czasu błąkał się nieszczęśliwy po zamku wołając „Przebacz mi Brunhildo”. Pewnej nocy usłyszał dobiegający ze studni głos „Przebaczam ci Bolesławie Łysy”. Książę jednak miał bujną czuprynę – według legendy odznaczał się długimi, czarnymi włosami. Następnego ranka obudził się jednak zupełnie łysy.
Jak już zapewne się domyślacie, mężczyzna, który zawoła w głąb studni imię swojej ukochanej, ale ma coś na sumieniu, szybko wyłysieje. Odważni kochankowie mogą spróbować, czy zaklęcie z legendy wciąż działa…
Ja przyznam się szczerze, nie zaryzykowałem, choć sumienie me czyste jest 🙂
Tyle legenda, a my wróćmy jeszcze na taras, by mokre panoramy pooglądać.
Wozownia
Pozwólcie, że opuścimy już mury zamku, ale pozostaniemy jeszcze przez chwilkę na jego terenie. Otóż przejdziemy się jeszcze do wozowni, która znajduje się opodal zamku przy parkingu zamkowym. Ekspozycja wozowni została urządzona w 2006 roku, we współczesnym pomieszczeniu dawnego składu opału, . W jej wnętrzu możecie podziwiać zabytkowe pojazdy konne pochodzące z lat 1900-1939. Można tam zobaczyć m.in.: bryczki pochodzące z Wytwórni Braci Buraków z Kielc, pojazdy z dawnych Kresów Wschodnich oraz sanie.
Pomimo tego nieszczęsnego deszczu wycieczka nam się udała i jesteśmy zadowoleni z odwiedzin Niedzicy. Ogólnie polecamy ten region, bo jest tu naprawdę co robić. Na pewno pojawią się wpisy ze szlaków, które pokonaliśmy, a kolejny do obróbki pójdzie Czorsztyn. Korzystając z niepogody, udaliśmy się również na teren zapory. Jest tam miejsce, na które trzeba uważać by nie wpaść do wody 😉
Rozmusiakowa to twarda babka jednak jest i doskonale sobie poradziła z rwącym wodospadem 😉
Pozdrawiamy i do innych galerii zapraszamy!!!
Jeśli podobał Ci się ten wpis, to zapraszamy do wsparcia naszego bloga poprzez polubienie naszego facebooka. Będzie to dla nas sygnał, iż wykonujemy dobrą i przydatną pracę 🙂
A.D.2020