Warszawa
Łazienki Królewskie
Łazienki Królewskie to chyba takie miejsce na mapie Polski, o którym raczej niemożliwe jest by ktoś nie słyszał, a tym bardziej nie wiedział gdzie się znajdują. Zatem ułatwia nam to mocno sprawę, gdyż nie trzeba mocno tego miejsca reklamować. Ładnych kilka już lat zdążyło upłynąć nim ostatni raz postawiliśmy rodzinnie nasze odciski butów, więc króciutka lekcja historii (również dla nas samych) raczej nie powinna zaszkodzić.
My nasze zwiedzanie od strony Zamku Ujazdowskiego rozpoczęliśmy;
Króciutki rys historyczny
Nie chcąc przynudzać drogi czytelniku, to w telegraficznym skrócie wygląda to tak;
Całe Łazienki Królewskie są częścią wielkiego kompleksu zabytkowych parków. W XVII stuleciu u stóp skarpy rozciągał się królewski zwierzyniec, który w 1674 roku przeszedł w ręce marszałka koronnego Stanisława Herakliusza Lubomirskiego. Architekt Tylman z Gamaren wzniósł tu ermitaż i położoną na wyspie łazienkę, która dała nazwę całemu ogrodowi. W drugiej połowie XVIII wieku park stał się własnością króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Na jego zlecenie w latach 1766 – 1784 Karol Ludwik Agricola, Karol Schultz i później Jan Chrystian Schuch stworzyli tu krajobrazowo – geometryczny ogród królewski. Łazienkę Lubomirskiego przekształcono w rezydencję monarchy. Dziś mieści się tu Muzeum Łazienek Królewskich.
No to teraz po tym krótkim wstępie zapraszamy do Łazienek ;
Już na samym wejściu zostajemy miło zaskoczeni harmonią jaka tu panuje, bo kto by pomyślał, że w ”łazienkach” taką ilość wiewiórek można spotkać. Zresztą nie tylko wiewiórek. Bardzo nam się to spodobało, gdyż jakoś tak wyszło i trwa do tej pory, iż Łazienki Królewskie to miejsce, w którym w tak krótkim czasie widzieliśmy tak dużą ilość wiewiórek. I tu można by zaryzykować stwierdzenie – prawie oswojonych. Owe wiewiórki już przez cały nasz pobyt w Łazienkach nam towarzyszyły. Mało tego, one czyniły wręcz usilne próby zaprzyjaźnienia się z nami. Biegały, pozowały, z dłoni orzechy zajadały, a aparatu jakby w ogóle się nie bały…
Co zobaczyć w Łazienkach
No dobrze, my tu gadu gadu o wiewiórkach i zaraz galeria wiewiórkowa powstanie, a przecież do Łazienek przyszliśmy. Królewskich Łazienek. A to zobowiązuje pokazać coś więcej niż tylko wiewiórki 😉
W tych Łazienkach Królewskich jest sporo do zobaczenia, a że bloga założyliśmy całkiem niedawno, to dopiero teraz dostrzegamy jak wielkie braki mamy. I jest to kolejne miejsce do którego jak najszybciej będziemy chcieli powrócić, by te braki uzupełnić. Ta pierwsza wizyta w przemiłym towarzystwie, z małymi dziećmi, biegającymi wiewiórkami, krótkim dniem i co za za tym idzie ograniczoną czasowo wizytą w tym miejscu doprowadziła do tego, iż zobaczyliśmy może 1/3 atrakcji. Mimo to dzielimy się tym co zobaczyliśmy, gdyż może złapiecie chęci a nas zmotywuje to do szybszego zorganizowania sobie wypadu do stolicy i ponownego spotkania z królewską rezydencją. Tymczasem;
Pałac na Wodzie
Oczywiście ów pałac wręcz trzeba obejść z każdej strony, bo naprawdę bardzo ładnie się prezentuje. Choć jest niewielkich rozmiarów, to należy do najwybitniejszych dzieł architektury polskiej. Powstał w wyniku gruntownej przebudowy XVII wiecznej łazienki marszałka Stanisława Lubomirskiego, natomiast rozbudowy dokonano na zlecenie Stanisława Augusta, który przeznaczył budowlę na swoją letnią rezydencję.
Królowi nie było dane zbyt długo cieszyć się ukończoną budowlą, gdyż jak pamiętamy z historii, a jeśli nie pamiętamy, to teraz będziemy pamiętać, że 7 stycznia 1795 roku na zawsze opuścił Warszawę. Natomiast w trakcie ostatniej wojny pałac z przyczyn wiadomych spłonął, a jego odbudowa trwała do 1965 roku.
Obiady czwartkowe
Warto może w kilku zdaniach napomknąć (wiecie, tak dla przypomnienia), iż w latach 1771 – 1782 Stasiu August zapraszał w każdy czwartek na obiad poetów, uczonych jak też i artystów. W obiadach odbywających się latem w pałacu Na Wodzie, uczestniczyli wyłącznie mężczyźni, między innymi biskup i pisarz Ignacy Krasicki. Swobodna atmosfera, urozmaicana poezją deserową, czyli nieprzyzwoitymi wierszykami drukowanymi na kartkach i podkładanymi pod talerzyki z deserem, nie przeszkadzała w prowadzeniu dysput o sztuce, literaturze, a także ważnych sprawach politycznych.
Teatr na Wyspie
Cały amfiteatr to kamienna budowla w kształcie półkola, ze sceną połączoną kanałem wodnym. Amfiteatr mógł pomieścić nawet 1000 osób a wyposażony jest w stałą dekorację imitującą ruiny starożytnej świątyni w Baalbek. Uroczyste otwarcie nastąpiło w rocznicę elekcji króla Stanisława Augusta, 7 września 1791 roku. Wystawiono wówczas balet historyczny, „Kleopatra”, którego fabuła, związana z bitwami morskimi, pozwalała wykorzystać położenie nad wodą i wprowadzić do akcji łodzie.
Spacer po parku
Jak już wcześniej wspomnieliśmy, nie wszystko udało nam się zobaczyć, lecz spacer, zwłaszcza w tej pięknej jesiennej aurze wciąż przywołuje miłe wspomnienia i dopiero teraz pisząc o tym miejscu, zauważyliśmy jak wiele tracimy, a co gorsza, jak szybko ten czas ucieka…
Łazienki Królewskie przypadły nam bardzo do gustu i z czystym sumieniem możemy to miejsce polecić dosłownie wszystkim – od dzieci począwszy na osobach w sile wieku kończąc.
Lista atrakcji i zabytków, których nie ogarnęliśmy jest spora. To jest dobre jeszcze kilkanaście pozycji. Zatem jeśli wybieracie się do Królewskich Łazienek, zarezerwujcie sobie raczej cały dzień. Pytanie tylko, która pora roku dodaje najwięcej uroku temu miejscu. My w tym roku spróbujemy, o ile pandemia pozwoli, wybrać się wiosną 🙂
Musimy dokładniej się przyjrzeć pozostałym atrakcjom, bo Świątynia Sybilli czy też Pałac Myślewicki z pewnością zasługują na większą uwagę 🙂
Serdecznie dziękujemy za odwiedziny i również serdecznie zapraszamy do innych naszych wpisów 🙂
Zaczęliśmy wiewiórkowo, to i wiewiórkowo kończymy 😉
Jeśli podobał Ci się ten wpis, to zapraszamy do wsparcia naszego bloga poprzez polubienie naszego facebooka. Będzie to dla nas sygnał, iż wykonujemy dobrą i przydatną pracę 🙂
A.D.2013