Grodno





To miasto tak jak i Lwów na Ukrainie nierozerwalnie kojarzy nam się z historią naszego kraju. Od pewnego czasu wjazd na teren Białorusi stał się odrobinę łatwiejszy, gdyż nie trzeba tracić czasu na te cholerne wizy. Dodatkowo nadarzyła się okazja by jechać w dobrym towarzystwie, na dodatek w czasie Świąt Bożego Narodzenia, ale tych w odłamie prawosławnym, co było dodatkowym atutem. Kolejnym i dodatkowym bonusem tejże wycieczki była podróż pociągiem, co samo w sobie jest już sporą atrakcją, gdyż od wielu lat przemieszczamy się samochodem, a pociąg przywrócił wspomnienia z młodzieńczych lat.

Ojjj jeździło się pociągami…

No dobrze, ładujemy zatem nasze cztery szanowne litery do pociągu i pędzimy. Pędzimy to może zbyt na wyrost powiedziane, ale na pewno przemieszczamy się po szynach. Skąd to wiemy? Za oknem krajobraz się przemieszcza.

🙂 🙂 🙂





Postój oczywiście nieunikniony w stolicy Podlasia – Białystok, gdzie możemy zaczerpnąć w końcu świeżego wschodniego, mroźnego powietrza.





Od celu dzieli nas już naprawdę niewiele i mocno podekscytowani już nie umiemy się doczekać, kiedy postawimy stopy na białoruskiej ziemi. Ten moment nadszedł stosunkowo szybko i gdyby nie pewna symbolika, która rzuca się w oczy, nawet do głowy by nam nie przyszło, że wjechaliśmy do kraju w którym rządzi reżim.



dworzec kolejowy
okolica dworca


Na miejscu czeka na nas już człowiek (Vitali mu na imię), który nas przez weekend będzie gościł i pokaże nam Grodno oraz jego okolice. Dzięki niemu zapoznaliśmy się z miastem nadzwyczaj dobrze i jeśli jesteście gotowi na dłuuuugą wycieczkę po Grodnie to zapraszamy. Zostajecie od tej pory tutaj na własną odpowiedzialność, gdyż nie da się opowiedzieć o Grodnie nie sięgając do jego historii. Wejdziemy do kościołów, zobaczymy cerkwie od środka, pójdziemy na zamek, wstąpimy coś przekąsić i połazimy sobie po mieście.





Zatem my jedziemy się zakwaterować, a w międzyczasie może coś o Grodnie sobie opowiemy.





Krótko o historii miasta

Grodno, prastary gród jagielloński, pięknie położony nad środkowym Niemnem liczy sobie już ponad 870 lat. Pierwsze budowle obronne zostały wzniesione przez książąt ruskich, później drewniano-ziemną warownię opanowali książęta litewscy. W roku 1391 Grodno stało się siedzibą wielkiego księcia litewskiego Witolda, który nadał miastu niepełne jeszcze prawo magdeburskie, a od 1413 roku Księstwo Grodzieńskie zostało włączone do województwa trockiego jako jeden z powiatów.

Od 1673 roku Grodno było miejscem obrad co trzeciego sejmu walnego Rzeczypospolitej; fakt ten znacznie podniósł rangę miasta.

Za panowania dynastii Sasów u podnóża rezydencji królewskiej stawiali swe pałace przedstawiciele znanych takich rodów magnackich jak Radziwiłłowie, Sapiehowie, Tyszkiewiczowie. W Grodnie we wrześniu 1705 roku car Rosji Piotr I spotykał się ze swoim sojusznikiem królem Augustem II. Za panowania ostatniego króla Rzeczypospolitej Stanisława Augusta Poniatowskiego, który też miał w Grodnie swoją rezydencję, miasto stało się miejscem obrad Trybunału Litewskiego i Trybunału Skarbowego. W roku 1793 w Grodnie odbył się ostatni „niemy” sejm, na którym pod naciskiem Rosji podpisano II rozbiór Rzeczypospolitej, a dwa lata później Stanisław August złożył na zamku abdykację. W latach 1793-1795 Grodno było stolicą województwa w Wielkim Księstwie Litewskim, a od roku 1801 po rok 1921 – centrum guberni Grodzieńskiej.

W okresie międzywojennym w latach 1918-1939 miasto liczyło 58 tyś. mieszkańców i było stolicą powiatu w województwie Białostockim. Wówczas w Grodnie istniały polskie szkoły, działał teatr Elizy Orzeszkowej i Muzeum Historyczne założone przez Józefa Jodkowskiego.

We wrześniu 1939 roku przed wkraczającym wojskiem sowieckim Grodna bronił III Okrąg Korpusu, a po zdobyciu miasta władze radzieckie wymordowały ok. 300 obrońców. Podczas II wojny światowej zginęła prawie połowa mieszkańców miasta.





Jako że nasza wizyta odbyła się w styczniu, co oznacza że była zima, co z kolei oznacza, że szybko robi się ciemno, tak też nasz pierwszy spacer po Grodnie odbył się w warunkach wieczornych, co niniejszym prezentujemy. Natomiast poszczególne miejsca omówimy sobie za dnia. Generalnie władze miasta światełek nie żałują 😉



I weź się tu człowieku połap 🙂


Teatr Dramatyczny

Można by rzec, że centralny plac dzisiejszego Grodna oddaje w dużej mierze atmosferę całego miasta. Ma on dwie, funkcjonujące równolegle nazwy: historyczną – Plac Batorego i współczesną – Plac Sowiecki. Gdy za czasów komunizmu (choć wydaje się, że one wciąż trwają) „oczyszczono” przylegające do niego tereny, powstała na miejscu zabytkowej zabudowy ogromna, pusta przestrzeń. Ocalałe świątynie katolickie sąsiadują na niej z zabudową w stylu „wiecznego” socrealizmu, a na wielkim cokole ustawiono czołg z lufą skierowaną, oczywiście jakżeby inaczej, na zachód.

Tak więc ”pomnik” czołgu rozdziela  dawny kościół Bernardynów i Rosyjski Teatr Dramatyczny swą futurystyczną budowlą.





Ze schodów teatru jest piękny widok na rzekę oraz jej okolice, ale też doskonale prezentuje się kościół  pod wezwaniem Znalezienia Krzyża Świętego czyli dawna świątynia zakonu bernardynów. Podobno wzniesiono go z datków żołnierzy wracających z jednej z wojen z Rosją. Każdy wojak miał zapłacić talara od kopyta zdobycznego konia.





Zamek

Grodzieński zamek wybudowany w roku 1398 był siedzibą między innymi książąt litewskich, m.in. Swidrygiełły, Jagiełły, a w 1445 roku Kazimierz Jagiellończyk przyjął tu od polskich dostojników tron w Krakowie. Za jego panowania zostało rozszerzone prawo magdeburskie i miastu nadany herb – Jeleń Świętego Huberta. Na zamku grodzieńskim mieszkał też i zmarł w 1484 roku jego syn – Św. Kazimierz, Patron Litwy, a w roku 1492 i sam Kazimierz Jagiellończyk zmarł w komnatach zamkowych.

Po objęciu tronu przez Stefana Batorego w roku 1576 zamek Jagiellonów został przebudowany w renesansowy pałac i stał się główną rezydencją wielkiego króla, który spędził w ulubionym mieście ostatnie miesiące swego życia i zmarł na zamku 12 grudnia 1586 roku.

Jednym zdaniem na nadniemeńskich wzgórzach powstał średniowieczny gród, gdzie mieszkańcy mogli chronić się przed najazdami obcych wojsk. O ich historii przypomina znajdujący się nieco na północy głaz z tablicą poświęconą kasztelanowi Dawidowi Dowmontowiczowi.





Naprzeciwko Starego Zamku stoi Nowy Zamek, który został zbudowany w latach 1738-1742 w stylu rokoko. To właśnie w nim odbywały się wspomniane już wcześniej zgromadzenia sejmu Rzeczypospolitej Obojga Narodów i to właśnie do Grodna zjechali się posłowie na ostatni sejm – ten który zatwierdził II rozbiór Polski. W pomieszczeniach Nowego Zamku 25 listopada 1795 roku Stanisław August Poniatowski abdykował, co finalnie potwierdziło upadek Rzeczypospolitej.





Na Stary Zamek prowadzi murowany most z pierwszej połowy XVII wieku, jeden z najstarszych na terenie dzisiejszej Białorusi. Na zamkowy dziedziniec przechodzimy bramą, za którą trwają prace remontowe i jak się okazuje – nawet mróz nie jest straszny, by wykonywać prace budowlane, które powinno się wykonywać w warunkach do tego odpowiednich. Okazuje się jednak, że odpowiednie warunki można sobie stworzyć 😉

Tak na marginesie, z dawnej świetności zamku niewiele pozostało, by nie powiedzieć , że nie zostało nic.





 Niżna Cerkiew

Na wzgórzu zamkowym znajdują się również ruiny Niżnej Cerkwi, udostępnione do zwiedzania, ale wtedy gdy znajdziemy Panią z odpowiednim kluczem. Było trochę problemów z dostaniem się do środka, ale dzielny Vitali poradził sobie z tym ”problemem”. Zaznaczmy, że cerkiew nie wygląda, jakby miała być cerkwią.





Powoli będziemy już zmierzać w stronę miasta, ale po drodze zatrzymamy się jeszcze przy budynkach straży pożarnej oraz synagogi. Najpierw rzut oka na wieżę strażnicy z zabytkowego zamkowego mostu.





Muzeum straży pożarnej

W starej remizie strażackiej mieści się Muzeum Straży Pożarnej i to co przyciąga w pierwszej kolejności wzrok to wieża. Wieża została zbudowana na początku XX wieku i jest jedynym takim zabytkiem w całej Białorusi. U góry, na platformie widokowej stoi sobie manekin — strażak. A od 2009 roku, codziennie o godzinie 11:58 na wieżę wdrapuje się prawdziwy strażak który daje sygnał trąbką. Tuż po wygranej muzyce rozbrzmiewa zegar z pobliskiego Kościoła Farnego.

Dla turysty wejście na wieżę jest możliwe tylko w Noc Muzeów oraz w Dzień Niepodległości.





Synagoga

W roku 1572 pojawia się w Grodnie rabin Mordechaj ben Abraham Jaffe urodzony w Pradze. Z jego inicjatywy, w latach 1575–1578 wzniesiona zostaje pierwsza murowana synagoga. Budynek ten spłonął podczas pożaru w 1617 roku. Niedługo po tym zdarzeniu król Polski Zygmunt III Waza zezwala Żydom na budowę nowej „na tymże miejscu gdzie stara była”. Obecna synagoga powstaje w latach 1902–1905 w stylu eklektycznym i mauretańskim. W 1941 roku po wkroczeniu wojsk niemieckich wnętrze synagogi zostało zdewastowane. Synagoga znajdowała się wtedy na terenie getta utworzonego przez Niemców. W 1944 roku władze sowieckie zamykają synagogę, a jej wnętrze wykorzystują jako magazyn. W 1991 roku świątynia zostaje zwrócona gminie żydowskiej w Grodnie, która ją częściowo wyremontowała i z powrotem dostosowała do funkcji kultowych. Nie udało się nam niestety wejść do środka.





Cerkiew św. Borysa i Gleba

To najstarszy budynek w Grodnie. Czasem bywa też nazywany Kalozhskoy (ta nazwa pochodzi od jeńców z okolic Pskowa (inaczej Kolosha), których osiedlił tu wielki książę Witold. Patronami świątyni zostali prawosławni męczennicy synowie Jarosława Mądrego. Najprawdopodobniej pierwsza świątynia w tym miejscu powstała około roku 1180, a jej budowę zlecił książę Mścisław. Nie wiadomo kto był architektem – najprawdopodobniej projekt wykonał anonimowy, bizantyjski mnich chociaż czasem wskazuje się na Piotra Milonega. Przy świątyni powstał klasztor. Trudno powiedzieć jak pierwotnie wyglądało całe założenie, z pewnością było ono rozbudowywane dzięki bogatemu uposażeniu i środkom przekazywanym przez książąt litewskich i królów Polski.



   



Zróbmy sobie małą przerwę od tych świętych miejsc i pokluczmy trochę uliczkami Grodna i przyjrzyjmy się detalom. Niektóre detale czy też nazwy ulic to oczywiście totalne przeciwieństwo słowa święty.





Bazylika katedralna św. Franciszka Ksawerego

Wracamy do świątyń i to co może dziwić w kraju Łukaszenki, to właśnie tak duża i wieloraka ich ilość. A wydawać by się mogło, iż w kraju w którym to terror i reżim stanowią palmę pierwszeństwa, takie budowle nie powinny mieć miejsca. A tu taka niespodzianka.

Bazylika, a pierwotnie kościół jezuitów, od 1782 kościół farny, od 1991 katedra diecezji grodzieńskiej. Katedra św. Franciszka Ksawerego jest jedną z największych barokowych świątyń na terenach dawnej Rzeczypospolitej: ma 60 m długości i 30 m szerokości. Została zbudowana jako trzynawowa bazylika z kopułą na przecięciu nawy głównej i transeptu. Płaską fasadę wieńczą dwie wieże w stylu baroku wileńskiego zwieńczone hełmami. Pomiędzy wieżami znajduje się szczyt zakończony tympanonem. Prezbiterium jest węższe od nawy głównej i oddzielone od niej zgrupowanymi pilastrami o kapitelach korynckich. (to taki smaczek dla fanów takich budowli)



   



Sobór Opieki Matki Bożej

Jest to główna cerkiew Grodna, wybudowana za pieniądze ofiarowane przez oficerów wojny rosyjsko-japońskiej podczas której grodzieński garnizon poniósł duże straty. Chodzi o bitwę nad Sha Hej. Pieniędzy zebrano tak dużo, że aby je wszystkie wykorzystać wybudowano nietypowo wielką cerkiew, która stała pomnikiem ku czci poległych żołnierzy. Po wojnie mimo komunistycznych represji w cerkwi cały czas odprawiano nabożeństwa. W soborze szczególną czcią otacza się ikonę Matki Bożej Kazańskiej.



I to wszystko przy ulicy Lenina… cóż za paradoks 🙂



Eliza Orzeszkowa

Dla odmiany może teraz zajrzymy do znajdującego się nieopodal domu naszej wspaniałej pisarki Elizy Orzeszkowej znanej między innymi z powieści Nad Niemnem czy ze zbioru opowiadań Gloria Victis.

Na cześć artystki nazwano jedną z głównych ulic miasta, przy której znajduje się małe muzeum jej poświęcone – utworzone w domu, w którym mieszkała ze swoim drugim mężem. Muzeum to zaledwie dwa pomieszczenia, w których zobaczymy kilka oryginalnych eksponatów związanych z życiem artystki. Na tyłach domu znajdziemy uroczy ogród i to wszystko można obejrzeć za darmo.





Dolina szwajcarska

Ten najważniejszy park dla mieszkańców rozciąga się na całej długości ulicy Adama Mickiewicza, gdzie o dziwo ulica po wojnie zachowała swoją oryginalną nazwę. Przez środek parku przepływa mała rzeczka. Park kojarzony jest głównie z pomnikiem żołnierzy radzieckich, ciekawszymi jednak atrakcjami są tak zwany Mostek Miłości oraz Ławka Miłości. Park zapewne w każdej innej porze roku wygląda ładnie, lecz z racji zimowych warunków nam nie było dane zobaczyć go w tej innej wersji, za to był bardzo świątecznie przyozdobiony. Wieczorem podświetlony prezentował się lepiej.





Zajrzyjmy może na chwilę do centrum miasta, bo to już czas by przekąsić co nie co 🙂





Co do jedzenia to bardzo smaczne było, natomiast odnosimy wrażenie, że białoruska kuchnia opiera się przede wszystkim na potrawach przyrządzanych z ziemniaków. Może się mylimy, ale na prośbę, aby wszystkiego po trochu dostać z karty, dostaliśmy wszystko co z ziemniakiem związane być może.





Skoro już jesteśmy na mieście, choć podobno poprawna wersja powinna brzmieć w mieście, nie omieszkaliśmy wstąpić do tak zwanego spożywczaka, a i sklep z ciuchami też zaliczyliśmy. Z ciekawości rzecz jasna :). Ku naszemu zdziwieniu półki wręcz się uginały pod towarem wszelakim. Cóż… kto to kupuje pozostanie zagadką, lecz widząc ten ”dobrobyt” człowiek zadaje sobie pytanie – o cu tu chodzi? Jak to wszystko jeszcze funkcjonuje? Niesamowite w każdym bądź razie.





Pojedzeni, napojeni i ”uświadomieni” że Białoruś to kraj mlekiem i miodem płynący, udajemy się ponownie w miasto, bo zauważyliśmy, że na głównej ulicy jakieś życie towarzysko handlowe się toczy 🙂





Sklepy z pamiątkami również się tu znajdują i jest w czym wybierać 🙂





Zbliżając się pomału do końca naszej wycieczki, przejdźmy jeszcze do służb mundurowych i reżimowych. Sporo już zobaczyliśmy, lecz dodatkowo udało się nam przejść ulicą obok siedziby KGB (nie mieliśmy śmiałości, by przyjrzeć się jej z bliska), oraz przyjrzeliśmy się tym razem bliżej budynkowi Milicji przed którym dumnie stoi pomnik milicjantów poległych na służbie.





Plac Lenina

Czyli klasyczne nowe centrum miasta w stylu SSSR z lat krzewienia socjalizmu.
Na placu znajdziecie Komitet Wykonawczy z Leninem, gmach resortu siłowego z Dzierżyńskim, wielki plac do oddawania pokłonów i mauzoleum „wyzwolicieli”.



 



Przechodząc już do ostatniego akapitu naszego spotkania z Grodnem, nie sposób nie zwrócić uwagi na sympatyczne akcenty miasta.



   



Ludzie

Przemili i sympatyczni. Kulturalni i spokojni. Wydają się być mocno smutni, ale to chyba bierze się z troski o swoją przyszłość. Na pewno zamyśleni i mocno zadumani. Sami zobaczcie, jeśli dotrwaliście do tego momentu;





To jest chyba najdłuższy wpis jaki do tej pory wyszedł, ale Grodna nie da się spłycić w trzech zdaniach. Bardzo duża liczba zabytkowych obiektów plus przebywanie w kraju tak zwanego zamordyzmu każe to wszystko pokazywać. Może dziwić fakt, że ani razu nie poczuliśmy się zagrożeni, ani ze strony ludzi ani ze strony władzy. Niesamowicie czyste miasto plus kultura Białorusinów ani razu nie dało odczuć w jakim kraju się znajdujemy. Gdyby nie fakt, że oficjalnie Białoruś jest państwem totalitarnym, moglibyśmy powiedzieć, ze znajdujemy się w zupełnie ”normalnym” europejskim mieście. I gdyby tak połączyć ustrój polityczny zachodu z uprzejmością, czystością i kulturą osobistą Białorusinów bylibyśmy społeczeństwem idealnym…

Grodno da się lubić 🙂

Dziękujemy że mogliśmy być w Grodnie i mamy nadzieję, że jeszcze do Białorusi uda nam się kiedyś pojechać.

Pozdrawiamy i zachęcamy do innych naszych wpisów 🙂






Jeśli podobał Ci się ten wpis, to zapraszamy do wsparcia naszego bloga poprzez polubienie naszego facebookaBędzie to dla nas sygnał, iż wykonujemy dobrą i przydatną pracę 🙂

 




A.D.2019

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Przewiń na górę