Beregowoj





Tu, w dzielnicy Grodna uwiliśmy sobie gniazdko do spania w… nazwijmy to – agroturystyce ”Bałtycki Brzeg”. Sam kompleks niczym się nie wyróżnia od domów, które znajdują się na dzielni, ale za to ten wypas w środku z ruską banią w roli głównej… po prostu klasa 🙂 🙂 🙂

Vitalij stanął jako gospodarz na wysokości zadania i podczas tego krótkiego, ale mocno intensywnego pobytu zadowolił nas tak, że żal było wracać do kraju. Aż wierzyć się nie chce, że w środku reżimu Łukaszenki, można korzystać z takich luksusów.

Ze względu na obecną sytuację polityczną, jaka panuje na Białorusi, nie pokażemy środka, natomiast chcielibyśmy chociaż namiastkę dzielnicy, których być może na Białorusi jest więcej – Wam pokazać. Gdy towarzystwo się gościło i rozgrzewało swe ciała od środka, ja postanowiłem się przejść po dzielni, zobaczyć jak żyją nasi sąsiedzi i chociaż kilka zdjęć zrobić.





Podczas tego zimowego spaceru zastanawiało mnie, czy mieszkańcy zawsze są tu tak niewidoczni i cisi, czy to raczej strach trzymał ich w domach. A może po prostu zima i mróz tego dnia doskwierały tak mocno… Patrząc na to co się w Białorusi wyprawia, to śmiem twierdzić, że strach przed służbami gra tu główną rolę. Jak to w ogóle jest możliwe, że w obecnych czasach, w tak doświadczonej nie tylko wojnami Europie jest miejsce dla takiego gościa jak Łukaszenka… 

No dobrze, polityka na bok, chociaż w takich miejscach trudno od niej uciec.





Kolejna zastanawiająca rzecz, to jakiego obywatela stać na budowę takich domów, skoro większość Białorusinów ledwo wiąże koniec z końcem. Zatem wygląda na to, że osiedle zamieszkują aparatczycy. Ale to tylko moje domniemanie…





I co… Beregowoj to niby tylko wioska, a okazuje się, że prócz ładnych domostw, zabytki też tu można znaleźć. Serce trochę się łamie, gdy takie cacka idą na zmarnowanie, lecz cóż my możemy zrobić… tylko uwiecznić je nam pozostaje.





Jak sami widzicie, warto jednak ruszyć swoje szanowne cztery litery i pomyszkować po okolicy, w której jest nam dane być. Swoją drogą – ileż to tego typu perełek moglibyśmy znaleźć włócząc się po Białorusi. 

Jak tylko obecny reżim upadnie i wkroczy normalność to na pewno zaplanujemy wakacje w Białorusi. Wydaje nam się, że sielskich klimatów to tam raczej nie brakuje.

Tymczasem powoli zmierzam już do moich towarzyszy, ale po drodze, gdzieś pomiędzy domostwami, robię zdjęcia elektrowni, której zdjęć nie mogę robić. Pomyśleć, że tak głupi nakaz był i w naszym kraju wcale nie tak dawno temu…





I tym sposobem kończymy nasz zimowy spacerek po dzielni w Grodnie Beregowoj. Stąd już rzut kamieniem do naszej posiadłości, gdzie reszta ekipy się gości 🙂





A jak zostaliśmy fantastycznie ugoszczeni, pozostawiłem na koniec. Oczywiście to tylko migawki, ale zapewniam Was, że wszystko było pyszne. Wino i bimberek domowej roboty dosłownie samo się wlewało, szaszłyki zajebiście przyprawione, uzupełniały się z bimberkiem jak tralala, o ogórkach kiszonych to już nawet nie wspominam. Ostatnio tak dobre jadłem u babci będąc młodzieńcem 🙂





Pozdrawiamy i do innych wpisów zapraszamy 🙂




Jeśli podobał Ci się ten wpis, to zapraszamy do wsparcia naszego bloga poprzez polubienie naszego facebookaBędzie to dla nas sygnał, iż wykonujemy dobrą i przydatną pracę 🙂

 




A.D.2019

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Przewiń na górę