Primošten
Dawniej wyspa, obecnie półwysep. A od słowa premostiti, co oznacza przerzucać most, pochodzi nazwa miasta. Swój początek notuje na XVI wiek jako osada obronna przed Turkami. Dopiero w XIX wieku likwiduje mury obronne i otwiera się na świat.
Tak w skrócie wygląda historia Primosten, do którego możecie, a nawet powinniście wstąpić w drodze z Szybenika do Trogiru, bądź odwrotnie. Primosten jest po prostu w połowie drogi 😉
Latem, gdy temperatury prawie roztapiają wskaźniki temperatur, a klima w aucie ledwo daje radę, wskazane jest by się gdzieś po drodze zatrzymać i zażyć morskiej kąpieli w lazurowych wodach adriatyku. Dlatego też bywając na bałkanach, często korzystamy z tej opcji starając się wynajdywać ciekawe miejscówki do kąpieli. Nie zawsze, nawet jeśli na pierwszy rzut oka miejscówa wygląda na zajebistą – sprawdza się, ale generalnie nie możemy narzekać. Zatem pierwszy rzut oka gdzieś po drodze do Primosten z dzikiego kąpieliska.
No a teraz zapraszamy już do miasta…
Nawiązując do wyspy – nazywała się dawniej Bosiljevo, którą od lądu oddzielał bardzo wąski kanał, który z czasem zasypano. I to właśnie na niej założono Primosten, które ma kształt piłeczki ping – pongowej.
Po przekroczeniu bramy do miasta, po prawej stronie od razu kusi plaża, zwłaszcza w ten skwar, w którym mieliśmy okazję się znaleźć. I choć czujemy, że za chwilę mogą zrobić się z nas skwarki, jednogłośnie postanawiamy najpierw zwiedzić miasteczko. Wiecie jak to jest – najpierw praca, potem przyjemność 😉
Choć w tym przypadku, ciężko przyjemność nazwać pracą, więc wynika z tego, że najpierw przyjemność, a potem jeszcze większa przyjemność 😉
I tak zanurzamy się od razu w uliczki…
Kościół św. Jerzego
Uliczki, niezależnie od tego, w którą wejdziecie, doprowadzą Was do… można by rzec – środka Primostenu, gdzie góruje kościół św. Jerzego z 1760 roku, z widoczną już z daleka dzwonnicą. Tutaj też znajduje się cmentarz z pięknym widokiem – w tym przypadku już na… przeszłość, a dla nas na najbliższą okolicę. Pięknie prezentują się pobliskie wysepki, otoczone nie tylko morzem, ale też i zalane pełnią słońca.
Malownicze wzgórze czas opuścić i udać się na najprzyjemniejszą formę zwiedzania podczas takich upałów, czyli odpoczynek nad wodą. Oczywiście musimy zejść ze wzgórza, skoro na nie weszliśmy, ale rzecz jasna polecamy wybrać inną plątaninę uliczek, które tym razem zaprowadzą Was dokładnie do wybranej przez siebie plaży.
Zatem teraz chwila na… po prostu błądzenie uliczkami Primosten 🙂
I tak chwilę błądząc trafiamy do miejsca, gdzie w spokoju możemy zarówno napić się kawy czy też piwa, a przy okazji zakosztować kąpieli w niezwykle czystych wodach adriatyku. Cóż chcieć więcej?
A miejscóweczka wygląda tak;
Dobytku pilnuje ktoś, by mógł kąpać się ktoś… 🙂
Czas na okoliczności wodne 😉
I takie jest właśnie Primosten.
Małe, klimatyczne, malownicze i bardzo gościnne.
Nam, może dlatego iż lubimy właśnie takie klimaty bardzo się podobało.
Niedaleko Primosten znajduje się bardzo fajny punkt widokowy Our Lady of Loreto Statue. Ale o tym w osobnym wpisie, gdyż widoki z tego miejsca zasługują na więcej miejsca i czasu.
My się żegnamy z Primosten, a wracając do auta nie omieszkaliśmy kilku fotek na koniec zrobić, którymi się też pożegnamy, przy okazji do innych wpisów zapraszając 🙂
Jeśli podobał Ci się ten wpis, to zapraszamy do wsparcia naszego bloga poprzez polubienie naszego facebooka. Będzie to dla nas sygnał, iż wykonujemy dobrą i przydatną pracę 🙂
A.D.2020