Magaro
2255 m n.p.m
Tego dnia miał być chillout zaplanowany przez Mario ;), jednak mój niesforny wewnętrzny duch postanowił zrobić psikusa…
Planując objazdówkę po najpiękniejszym odcinku PN Galiczica widokową trasą Korijski Rid (droga P504), łączącą dwa jeziora macedońskie Ochrydzkie i Prespańskie, Mariusz nie wziął pod uwagę trekkingu, tym samym popełniając błąd. Mianowicie nie doczytał o jednym z najwyższych szczytów parku, który nazywany jest górą dwóch jezior, a mowa tutaj właśnie o Magaro 2255 m n.p.m.
Zatem po obfitym śniadaniu zabieramy tylko kilka butelek wody, dwa batoniki i trzy brzoskwinie, gdyż w planie był postój na małe co nieco, no i w drogę.
Oczywiście zabraliśmy również stroje kąpielowe, gdyż to podstawa w tak upalny dzień, a w planach był relaks połączony z kąpielą w jeziorze Prespańskim.
Po uiszczeniu opłaty wjazdowej do PN Galiczica (120 dinarów ok. 8 zł) nic już nie stoi na przeszkodzie, a więc w drogę!!!
Swoją wędrówkę rozpoczynamy z przełęczy Lipova Livada najwyższego punktu na trasie, tuż pod szczytem Baba 2601 m n.p.m. (jeżeli wybieramy wariant zmotoryzowany).
Mariusz zachwycony widokami nie miał nic przeciwko małej zmianie planów, wręcz przeciwnie – był na tak!!!
Zabieramy zatem nasz ubogi prowiant, wodę, czapki i ahoj przygodo 🙂 , w końcu to tylko 4 godzinki (według zamieszczonej informacji przy drodze) a mój niesforny wewnętrzny duch czuje ogromny entuzjazm ;). Zdradzę w tajemnicy, że zdecydowanie wolę górską wędrówkę i jej trud, niż leżenie plackiem nad wodą. Ale to już wiecie z innych wpisów.
Trasa na Magaro jest można rzec prawie w formie pętelki, chociaż pierwsze 2 km są wspólne dla obu wariantów trasy. Po pokonaniu niewielkiej polany, która oddziela Nas od lasu możemy zanurzyć się w jego przyjemnym cieniu, bo słonko już dość mocno przygrzewa a jest ok. godziny 10.00. Początkowo szlak prowadzi nas łagodnie w górę, mijamy chatkę ze znakiem czerwonego krzyża, która jak doczytałam przeznaczona jest dla turystów oraz wyposażona m.in. w łóżko, koce i drewno (sprawdzimy kiedyś w porze jesiennej).
Wkraczając w nieco bardziej gęstą część lasu ścieżka wznosi się bardziej stromo sprawdzając przy tym naszą kondycję 😉
Jeszcze około 10 minut i docieramy do miejsca wyboru trasy (to tutaj zaczyna się pętelka).
Zanim jednak podejmiemy decyzję, którędy na szczyt to nie ukrywam, że musiałam się posilić 🙂 . Dobrze, że męża mam wyrozumiałego bo odstąpił mi część swojej racji żywieniowej (jedną brzoskwinkę) hi hi hi….
Tak to czasami bywa gdy wyskakuje tzw. spontan, a człowiek posilić się musi bo bez tego (przynajmniej Ja) ani rusz 😉 .
U mnie sprawdza się powiedzenie… „głodny Polak to zły Polak” 😉 więc Mario nie ryzykował!!!
Kiedy złapaliśmy oddech , podjedliśmy oraz uzupełniliśmy płyny, więc czas (jak to Mario stwierdził) ruszyć w takie nasze Bieszczady.
Tylko kwestia czy w lewo, gdzie biegnie łagodniejsza wersja szlaku, czy w prawo???
Wybraliśmy opcję na prawo mocno w górę, w kierunku czegoś co przypomina niedokończony baner reklamowy, po drodze dyskutując kto na to pozwolił i w jakim celu ustawił??? Niestety bez odpowiedzi, jednak zdegustowani mocno, gdyż psuje to widoki, które są naprawdę mega.
Tak więc wspinaliśmy się zdecydowanie krótszą drogą choć z większym podejściem (patrząc z perspektywy czasu). Wspinając się grzbietem pasma Galicica możemy wzdychać z zachwytu a przy tym totalnie się zresetować od miejskiego zgiełku. Panorama zapiera dech w piersiach i te obłoczki, które dodają uroku – ależ nam się poszczęściło!!!
Po godzinie jesteśmy na szczycie!!! Zmęczeni wspinaczką w samo południe o dość skąpym drugim śniadaniu a tu już pora obiadu się zbliża, za to jednak szczęśliwi. Widoki rekompensują wszystko a Mariusz wygrzebuje schowane głęboko orzeszki i uczta gotowa 🙂
Taa dam 🙂 cóż więcej nam trzeba oprócz błękitnego nieba i orzeszków!!!
Tylko uwiecznić to piękno natury aby móc z Wami się podzielić, a więc Mariuszu czyń swoją powinność ;).
A pamiętajcie, że ze szczytu widać jak na dłoni dwa jeziora – Prespańskie po prawej i Ochrydzkie po lewej. Brak szerokiego kąta nie pozwolił nam zrobić zdjęcia, ale na trzecim zdjęciu zobaczycie zarys dwóch jezior.
Na szczycie oprócz Nas w sumie nie ma nikogo. Po drodze minęliśmy raptem czworo turystów oraz troje tuż przed szczytem, tak więc tłoku nie było 😉 .
Park Narodowy Galiczica to ciekawy rezerwat górski o wapiennej budowie, gdzie znajdują się ciekawe zjawiska krasowe oraz bogata fauna i flora. (więcej tutaj o PN)
Magaro 2255 m n.p.m. to najwyższy umowny szczyt Macedonii. Okazuje się, że najwyższy szczyt tego pasma górskiego to Kota 2265 m n.p.m, który leży 2,5 km dalej praktycznie na granicy z Albanią.
Niestety potencjał, który jest ogromny nie został jeszcze w pełni wykorzystany, powstają już pierwsze szlaki turystyczne lecz na fachową infrastrukturę przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Oczywiście jak dla Nas niech się nie śpieszą, jedynie usuną ten baner 😉 .
Czas szybko mija w cudownych okolicznościach przyrody, wiatr daje się we znaki na tej wysokości, zatem po uczcie orzeszkowej trzeba myśleć o powrocie tym bardziej, że przed nami jeszcze wiele atrakcji. Poza tym następuje zmiana i trzeba pozwolić innym nacieszyć się w samotności tymi cudownymi widokami przyrody 😉 .
Zatem odwrót…
Było pod górkę, to teraz z górki 🙂
Jako, że było dość stromo to zbyt wielu fotek mój osobisty fotograf nie zrobił, za to żywota dokończyły jego trekkingowe sandałki.
Wejście na szczyt przypominało szlaki bieszczadzkie, zejście zdecydowanie szlaki tatrzańskie (jak to Mariusz stwierdził) i w sumie się zgadzam.
Z perspektywy czasu myślę sobie, że warto byłoby wejść jednak kierując się przy rozwidleniu w lewo tylko dlatego, że schodząc obok baneru mielibyśmy najpiękniejsze widoki cały czas przed sobą. Wybierając tą drogę na wejście, trzeba co jakiś czas się odwracać i robić postoje na achy i ochy :), co oczywiście nie jest problemem.
Naszym zdaniem trekking na najwyższą górę Macedonii w PN Galiczica nie jest zbyt wymagający. Trasa od przełęczy Lipova Livada to raptem nieco ponad 8 km, przy około 670 m przewyższenia. Szlak jest dobrze oznakowany, a ścieżki wydeptane. My byliśmy w okresie letnim (początek sierpnia) więc jedynym problemem była wysoka temperatura, chociaż wiatr umilał trudy wspinaczki. Pamiętać zatem trzeba o dużej ilości wody, okryciu głowy, kremie z filtrem i prowiancie!!!
Dziękujemy za uwagę oraz gratulujemy wejścia na najwyższy szczyt PN Galiczica – Magaro z Nami 😉 .
Do zobaczenia!!!
Jeśli podobał Ci się ten wpis i uważasz, że wniósł realną wartość do odwiedzin tego miejsca, to zapraszamy do wsparcia naszego bloga i polubienia naszego facebooka. Będzie to dla nas sygnał, iż wykonujemy dobrą i przydatną pracę 🙂
A.D.2019