Slunj





GDZIE LEŻY I CO OFERUJE

W okolicach Plitvickich Jezior wydaje się wiele miejsc do odkrycia. Mało tego – gdzie leżą Plitvickie Jeziora, wszyscy wiedzą, ale gdzie leży Slunj, to już chyba nie bardzo. Podpowiadamy, że w połowie drogi między Karlovac  a Plitvicami. I tak na logikę, to może i dobrze, lecz z drugiej strony, wielki błąd popełniają wszyscy Ci, którzy po zwiedzeniu przepięknych Jezior Plitvickich, cisną dalej na Dalmację. Ta mała mieścinka zauroczyła nas już na etapie planowania wakacyjnej podróży. Przepiękne zdjęcia wodospadu znalezione w necie, drewniane chatki na wodzie i… świeży, wyłowiony prosto z rzeki – pstrąg, najważniejsza postać w mieście. Slunj i pstrąg – to wręcz jedno… Czy faktycznie tak jest, jak piszą na blogach?

Ze znalezieniem miejsca do zaparkowania, być może z powodu covid, a być może z niewiedzy, nie mieliśmy dużego problemu. Zatem auto zostawiamy gdzieś na parkingu u góry, zabieramy ze sobą ręczniki do kąpieli i ruszamy na rekonesans.





RASTOKE

Zanim jednak dojdziemy do wodospadu, to przechodząc przez miasteczko, trzeba, bo inaczej się nie da, przejść przez drewniane chałupki. Owe drewniane chatki to nie byle jakie chatki, bo należą do wsi Rastoke, która z kolei należy do Slunj. Domy są wykonane z drewna, na kamiennych filarach nad rzeką Slunjčica. Podłoga każdego domu wykonana jest z kamienia z rzeki, a ściany i cała reszta również z drewna. Niektóre z tych domów służą do mieszkania lub wynajmu. Wokół Rastoke znajdziecie też kilka młynów wodnych, gdzie najstarsze pochodzą nawet z XVII wieku.

Tymczasem maleńkie Rastoke i rzeka Slunjčica;





DWIE RZEKI I DWA MOSTY

Slunjčica wypływająca z wielkich wywierzysk spada niezliczonymi wodospadami do Korany, która swój początek bierze z Plitwickich Jezior i przepływa pod nowym mostem w Slunj. Tym właśnie nowym mostem  wjechaliśmy do miasta, drugi natomiast stary trzeba przejść, by zobaczyć całkiem okazały wodospadzik, a w zasadzie kaskadę wodną, tuż nad którą postawiona jest knajpka, do której wrócimy, gdy ogarniemy tę stronę miasteczka.





Sam most to może nic takiego, lecz naszym zdaniem dobrze się w otoczeniu rzeki prezentuje 🙂





KORANA

Drewniane chatki na wodzie mamy odhaczone, miasteczko ze względu na swoje małe gabaryty, zostało również szybko zdobyte, dwie rzeki i dwa mosty mamy już za sobą, czyli pozostała nam już tylko kąpiel w rzece Korana, ociekający rzeką świeży pstrąg i możemy pędzić w stronę Dalmacji. Zatem najpierw kąpiel. Rzeka mówić raczej nie trzeba, jest niezwykle czysta, ale też i niezwykle zimna. Dla morsów to pewnie bułka z masłem, ale my jednak początki mieliśmy trudne. Po bliższym jednak kontakcie, zaprzyjaźniliśmy się z Koraną do tego stopnia, ze żal tego dnia był ogromny gdy musieliśmy się rozstać.





PSTRĄG

No i niby tylko jakaś tam sobie rzeka… rzeka jedna z wielu, lecz dla dzieciaków mały raj 🙂 Najmłodszy Rozmusiak z rodu odważył się na skoki, my wapniaki nie skorzystaliśmy. I to nie dlatego, że się baliśmy. Nie nie… nie myślcie sobie. Po prostu zadbaliśmy o konstrukcję trampoliny, by przęsła się bardziej nie powyginały 🙂 🙂 🙂

Po czułym i mokrym rozstaniu z Koraną, która wyciągnęła z nas trochę kalorii wyruszyliśmy do miasteczka w poszukiwaniu tego słynnego pstrąga. Jakież było nasze zdziwienie i rozczarowanie, gdy okazało się, iż w żadnej knajpce oferującej jedzenie nie ma pstrągów. Może mają strajk i chwilowo nie pływają – pomyśleliśmy. Ale nie… podrążyliśmy trochę temat z kelnerami i okazało się, że pstrąg wcale tu nie jest jakimś ekstra daniem i nawet go w menu nie ma!!! Któryś z kolei powiedział, że gdzieś tam, ktoś, chyba u góry, grilluje pstrągi… Ale nam już się nawet nie chciało dalej szukać, bo byliśmy wkurzeni i głodni. A jak człowiek jest głodny, to jest wkurzony!!!

Zastanawiamy się jak to jest. Czytamy blogi przed wyjazdem i przygotowujemy się do spotkania z danym miejscem i nic tak nie wkurza, jak okazuje się na miejscu, że ten czy tamten blogger tak naciągnął prawdę, że często ta prawda mija się z rzeczywistością. Skoro nie ma tu pstrągów z grilla, to po co o tym pisać, a co za tym idzie kłamać? No chyba że my tak nieumiejętnie szukamy…

W każdym razie z grillowanych pstrągów najbardziej smakowały nam…

pizza

i…

lasagne



 



Mimo braku tego nieszczęsnego pstrąga, pobyt w Slunj uważamy za bardzo udany. Jest to naprawdę świetne miejsce na krótki odpoczynek, relaks i orzeźwienie przed dalszą podróżą. Myślimy, że w najbliższej okolicy może być więcej ciekawostek, bo przecież samych młynów wodnych jest około 22. Czyli następny raz, jeśli się trafi, będzie dla nas razem do eksploracji tego terenu.

Tymczasem pozdrawiamy oraz zapraszamy do innych naszych galerii 🙂




Jeśli podobał Ci się ten wpis, to zapraszamy do wsparcia naszego bloga poprzez polubienie naszego facebookaBędzie to dla nas sygnał, iż wykonujemy dobrą i przydatną pracę 🙂

 




A.D.2020

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Przewiń na górę