Szeged
To trzecie co do wielkości miasto Węgier może Cię naprawdę zaskoczyć.
Pozytywnie zaskoczyć.
Wielokrotnie jadąc na Bałkany przejeżdżaliśmy przez Segedyn i jakoś tak za każdym razem… aaaaaaa… traktowaliśmy je po macoszemu. Okazało się to błędem, który na szczęście udało się nam naprawić, więc raczej mamy przebaczone 😉 To secesyjne miasto porównywane nawet przez niektórych do Budapesztu powstało według planów wybitnego węgierskiego urbanisty – Lajosa Lechnera.
I nie wiadomo co by zostało z miasta które zostało zalane przez powódź z końcem XIX wieku, gdyby nie wsparcie wielu europejskich państw, dzięki któremu Szeged udało się odbudować.
Zapraszamy do naszej galerii i mamy cichą nadzieję, że po obejrzeniu zostaniecie zachęceni na tyle, by miasto odwiedzić, pospacerować wzdłuż rzeki Cisy, napić się dobrego piwka czy też posmakować dobrych lodów. No chyba że pójdziecie od razu na całość w salami lub w przetwory z papryki, bo Szeged to przecież stolica tychże przysmaków.
Ze względu na swe położenie geograficzne i dużą liczbę słonecznych godzin rocznie Szeged określany jest też jako „Miasto słońca”.
Tak na marginesie, tereny obecnych Węgier, to jedne z najwcześniej zasiedlonych rejonów Europy, a pierwsze ślady archeologiczne wskazują jeszcze na starożytność. Przypuszcza się nawet, że na obecnym terytorium Szegedu kiedyś gościł sam wódz Hunów Attyla.
Jak to jednak w historii bywa, przyszły takie lata, że i Mongołów była tu cała armia, która ludność miejscowość nękała, mordowała a koniec końców i miasto upadło. Dopiero XIV wiek pozwolił na odbudowę a całkiem spore zasługi położył w tej dziedzinie Ludwik Węgierski, rozbudowując i rozwijając Szeged gospodarczo. Kolejny władca Zygmunt Luksemburski był inicjatorem budowy murów obronnych. I tak od połowy XV wieku Szeged posiadł prawa miejskie, a kolejne 150 lat to okres dla całego regionu dość burzliwy, bo z tureckimi najazdami związany, wyzwoleniem i przywróceniem praw wolnego miasta.
Od XVIII wieku do dziś miasto sukcesywnie się rozwija. Przynajmniej tak wygląda.
Przejdźmy się kawałek ulicami Szeged, by za chwilę powiedzieć sobie, co w Szeged zobaczyć trzeba.
Trzeba powiedzieć, że choć część zabytków zniszczyła powódź, to nadal jest tu co oglądać.
Nawet nie przypuszczaliśmy, że spędzimy w Szeged tyle godzin na jego podziwianiu. Jest tyle zakamarków, tyle pięknych detali architektonicznych, do tego dużo zieleni i względnie słaby ruch turystyczny. No bo kto by jechał do Szeged, prawda? To wszystko nam się bardzo podobało i w sumie można by tu zostać na noc, bo miasto wygląda na takie co życiem tętni w godzinach wieczornych/nocnych najbardziej. Ale pojechaliśmy dalej. Może jeszcze kiedyś tak tylko na noc zajedziemy…
W każdym razie gdy już zdecydujesz się na zwiedzanie Szeged, to dobre buty załóż, nie zapomnij wziąć aparatu, zaplanuj kilka dobrych godzin na myszkowanie po mieście i zwiedzaj 🙂
Szegedi Dóm
Najważniejszym zabytkiem Szegedu i zarazem symbolem jest Kościół Wotywny Dom Templom. Kościół wzniesiono w stylu neoromańskim, a jego charakterystyczne dwie wieże górują dziś nad całym miastem. Cała świątynia mierzy ponad 81m długości i 51 szerokości, a szczyty wież sięgają 93 m wysokości. Kościół został wybudowany z inicjatywy mieszkańców w podziękowaniu za ocalenie z wielkiej powodzi pod koniec XIX wieku.
Aby wybudować kościół wyburzono wiele domów starówki, dzięki czemu powstał Plac Dom o powierzchni 12 tysięcy m2. To oczywiście smutne, jednak…
Świątynia jest naprawdę niesamowita (my jesteśmy oczarowani) i jest czwartym co do wielkości kościołem całych Węgier. W środku może pomieścić 5 tysięcy wiernych! Wnętrze jest bardzo bogato zdobione w mozaiki, rzeźby czy piękne witraże. Na uwagę zasługują również ogromne organy.
Zresztą sami zobaczcie.
Wieża Dömötör
Tuż przy kościele wznosi się trzecia wieża – wieża świętego Demetriusa, która jest pozostałością po XIII wiecznej świątyni.
Jest najstarszym zabytkiem Szegedu. Łączy w sobie styl romański i gotycki.
Jako, że znajduje się praktycznie na kościelnym placu, to od razu wrzucamy kilka fotek pomników znajdujących się tuż obok na które warto zwrócić uwagę.
Jeśli myślisz, że to koniec pomników to niestety się mylisz.
Do kościoła przylega całkiem sporych rozmiarów budynek uniwersytetu, w podcieniach którego ściany są wręcz zawalone rzeźbami czy też płaskorzeźbami.
Nie będziemy Cię tu jednak katować ilością tych wszystkich postaci, ale tak tylko do wglądu kilka fotek wrzucamy. Węgrzy chyba bardzo lubują się w pomnikach, bo ilekroć jesteśmy na Węgrzech to spotkana ich ilość za każdym razem nas zaskakuje. Co prawda do macedońskiej stolicy Skopje Węgrom daleko, ale mimo to wydaje się, że w tej pomnikowej kwestii bardziej szaleją niż my Polacy.
A skoro już jesteśmy przy pomnikach…
Opuszczamy plac świątyni i idziemy do parku trochę odetchnąć od tych sakralnych malowideł i nabrać dystansu do ilości pomników, które zobaczyliśmy w jednym miejscu. Udaliśmy nad rzekę Cisa, nad którą leży Szeged, lecz i tam nie uniknęliśmy wspomnianych już węgierskich dzieł sztuki zwanych pomnikami. Przy jednym, wydaje się głównym, zatrzymaliśmy się odrobinę dłużej i popróbowaliśmy pobawić się w fotografię artystyczną. Czy wyszło? Hmm… oceńcie sami 😉
Monika przy okazji spaceru wzdłuż rzeki, całkiem blisko zapoznała się z pomnikową koleżanką 🙂
Ratusz Miejski (Városhaza)
Znajduje się na placu Széchenyi’ego, stanowiącego w rzeczywistości niewielki park w samym centrum Szeged. Spacerując w cieniu porastających go rozłożystych drzew możemy ponownie podziwiać różnorodne rzeźby ustawione na niewielkich wolnych przestrzeniach, otoczonych klombami kwiatów. Tu już sprawa jest odrobinę grubsza, gdyż rzeźby te przedstawiają różne postaci chlubnie zapisane w historii Węgier; począwszy od pierwszego króla i jego małżonki, przez wybitnych literatów aż po postacie polityczne z czasów rewolucji 1848-49. Budynek samego Ratusza Miejskiego od razu przyciąga uwagę, a to za sprawą swojego modernistycznego wyglądu. Oryginalnie wzniesiony w stylu barokowym nie uszedł jednak cało z wielkiej powodzi z 1879r. Wkrótce po katastrofie został odbudowany, jednak już we wspomnianym stylu modernistycznym, choć w zdobieniu fasad wyraźnie widać wpływ poprzedniej epoki. Gmach Ratusza połączony jest z sąsiednimi budynkami za pomocą niewielkiego mostku, stanowiącego kopię jednego z weneckich mostów.
To może chwila oddechu…
Zapraszamy ponownie na ulice Szeged, bo chcemy Ci pokazać jeszcze jeden… nie, w sumie dwa miejsca do których na pewno trzeba dotrzeć będąc w Szeged. Choć tak po prawdzie powinny to być przynajmniej trzy miejsca. Niestety, w jednym nie byliśmy, gdyż dziwnym trafem umknęło naszej uwadze, a to wielka strata. Tym miejscem jest wieża ciśnień, na którą podobno można wejść i z której można popatrzeć na miasto z góry. Duża to dla nas strata, bo pamiętasz – z góry wygląda lepiej…
Zatem gdy już będziesz zwiedzać Szeged, to o wieży nie zapomnij, a tymczasem zobaczmy co słychać na ulicach miasta.
Muzeum Ferenca Móry
Muzeum to pierwsze miejsce, które chcieliśmy Ci pokazać. Nie musisz wchodzić wcale do środka by się tym miejscem pozachwycać. Ale możesz.
Położone jest tu przy nabrzeży Cisy, w pięknym neoklasycznym budynku z 1896r., jednak jego historia sięga roku 1879 – roku wielkiej powodzi. Muzeum było wielokrotnie przebudowywane, a zbiory przenoszone. Obecnie najciekawszymi wystawami są zbiory malarstwa związanego z regionem Wielkiej Niziny (szczególnie monumentalne płótno obrazujące powódź z 1879r.) oraz niewielka, za to niezwykle bogata w eksponaty ekspozycja „Nazywali siebie Awarami”, obrazująca życie pierwszych plemion zamieszkujących okolice miasta.
Tu też w cieniu drzew i barowych parasoli można trochę dychnąć od upału i smacznego piwka pokosztować 🙂
Gdy już trochę odpoczniesz od upału, warto przejść kilka dosłownie kroków za muzeum.
Będziesz mógł/a podziwiać kolejne secesyjne kamienice, ale też na jednej znajdziesz zupełnie odmienny charakter. Na elewacji dominują ornamenty roślinne co bardzo nam od razu nasuwa na myśl dzieła Gaudiego. Ciężki obiekt do pełnego sfotografowania, dlatego też tylko urywek budynku pokażemy. Natomiast ogólnie, tak na marginesie, to wyszło tak, że Szeged nam przyszło zwiedzać od pałacu Reök, który należy do najciekawszych przykładów ”gaudyzmu” w sztuce. Warto również go odnaleźć i zobaczyć jak fasada gmachu faluje i płynie, niemal brak tu kątów prostych, a kolumny i balkony wieńczy roślinna ornamentyka. Nie pokazujemy zdjęć, bo nie dość, że bardzo tam ciasno do zdjęć, to dodatkowo słońce w tym czasie nie było naszym sprzymierzeńcem i zdjęcia wyszły naprawdę kiepsko.
Po prawdzie, gdybyśmy jeszcze rzetelniej zwiedzali, co niewątpliwie zabrałoby nam raz jeszcze tyle czasu, to takich perełek w mieście pewnie jeszcze sporo byśmy odnaleźli. Ale nie ma co narzekać, bo i tak naprawdę spory i mega ciekawy kawałek miasta zobaczyliśmy i tylko już na tej podstawie możemy się wyrazić mega pozytywnie na temat miasta. Chyba jednak to stwierdzenie ”Mały Budapeszt” nie do końca jest przesadą…
Synagoga
Wartościowym miejscem w mieście jest dzielnica Żydowska. Przede wszystkim można tu znaleźć kilka przepięknych obiektów sakralnych. Najważniejsza jest z pewnością Nowa Synagoga, uznawana za jedną z najpiękniejszych w Europie i najpiękniejszą na Węgrzech. Jest ona niezwykle barwna, bogata w symbole i bajeczne detale.
Mało tego, jest naprawdę olbrzymia!
Szkoda tylko, że świątynia była zamknięta, bo z chęcią byśmy zajrzeli do środka. W każdym razie to jest to drugie miejsce, do którego po prostu trzeba podejść by się napatrzeć. Naprawdę warto.
Jeśli tu dotarłeś/aś to znaczy, że Szeged przypadło Ci do gustu 🙂
Nam naprawdę miasto się spodobało i kto wie czy nie zostanie wpisane jako baza noclegowa na lub z Bałkanów…
Tymczasem dziękujemy i do innych naszych wpisów zapraszamy.
Jeśli masz ochotę na wirtualną małą czarną, to zamawiając ją będzie nam niezmiernie miło, a Ty docenisz nasz trud włożony w prowadzenie bloga.
A jeśli podobał Ci się ten wpis i uważasz, że wniósł realną wartość do odwiedzin tego miejsca, to zapraszamy do wsparcia naszego bloga i polubienia naszego facebooka. Będzie to dla nas sygnał, iż wykonujemy dobrą i wartościową pracę 🙂
A.D.2022